W przeciwieństwie do harcerstwa,
w którym sprawności się zdobywa,
tutaj, stary druhu, jest inaczej.
Nie wiem jeszcze jaka to organizacja,
a przyjęli mnie już dość dawno.
Dali wspaniałe możliwości, choć
nie obiecywali niczego.
Wyruszyłem w podróż i, jak to w pociągu,
najpierw powoli, potem świat za oknem
nabrał pędu.
Pejzaże uciekały, twarze się zmieniały,
ktoś wchodził do przedziału, kładł bagaż,
ktoś z niego wychodził.
Były rozmowy różne, znajomości przelotne
i dłuższe, były książki podróżne
i luźne związki pomiędzy klasami.
Nie zauważyłem, kiedy zaczęto odczepiać wagony.
Teraz już się zbliżają z tym ubywaniem składu.
Już na zakręcie nie widzę innych okien,
przez które kiedyś można było zajrzeć
jak w przyszłość. Nie ma już tego zakrzywienia
czasoprzestrzeni. Jedynie tutaj, teraz.
No i te sprawności, o których ci pisałem –
stale ich ubywa. Wkrótce nie zostanie po nich
nic, prócz przodownika.
Bo jak wiesz, ostatni będą pierwszymi.
(Czy jakoś tak podobnie, ale bez znaczenia
jest szyk, gdy odbiera się drodze
sens jej prowadzenia,
a ostatni przystanek widać za oknem.)