Zbudujemy sobie pałac z M-2,
takie miejsce, w którym zmieścimy się oboje.
Na ścianie wyświetlę Ci górskie szczyty
pustynie, łąki i morskie przyboje,
i będzie to nasze okno na wszechświat,
na galaktyki odległe, zaginione miasta
i wszystkie te miejsca, w których będziemy
robić te rzeczy, które się robi we dwoje.
Muzyką niech będzie cisza, bicie serc
jedynym odgłosem podobnym do zegara,
nie będzie godzin innych, ani dni - jedynie
szczęśliwe trwanie bez przemijania.
Tylko niech ktoś w miarę zdolny, z talentem,
namaluje nam ten obraz z nami w roli motywu,
coś jak martwa natura z kochankami.
Niech nas maluje jesienią, przy kominku -
wtedy najłatwiej jest o melancholię -
niech maluje w domu na plaży,
podczas przypływu. Rzucane wiatrem mewy
targają pierze z ciężkich chmur, a malarz
z kieliszkiem wina w ręku, pieści pędzlem
zastygły w moich oczach uśmiech twój.
Będziemy czytać książkę z podziałem na role,
wymyślimy sobie naszą własną opowieść.
Ty dasz mi więcej, niż od życia chcieć można,
ja oddam za ten obraz ostatni dzień,
wieczną noc, na strunach wzruszeń
nieudolnie zagram ckliwą melodię.
Tylko niech ktoś nam napisze słowa
do tej piosenki, ktoś w miarę zdolny. z talentem.
I żeby się nie bał, że to będzie marne grafo -
oby tylko włożył w te słowa swoje
połatane serce - są przecież tacy, którzy
czytać nie potrafią.
Dla nas, namalowanych na obrazie.
każde słowo między bruzdami farby
to wszystkie barwy świata i swiatła marzeń.
Archiwum autora: goddam
Anna i ja
Miałem sen. Do dzisiaj nie wiem,
czy ona była tą Anną, czy ja
tym Kareninem.
Sen był o tym, że było to dawno,
a śnił mi się wczoraj, albo może jutro.
Słońce nie było gwiazdą, ale dziurą
w niebie.
Wciągało mnie w ciemność,
albo w ciebie?
Rzecz działa się na scenie
ze spróchniałych desek.
Kiedyś były trumnami
tragicznych kochanków.
Na widowni zasiadły kartki z kalendarza,
Podpalały się namiętnie spopielając ciszę.
Jeszcze teatr nie spłonął,
jeszcze czas nie stanął,
jeszcze nikt nie powiedział,
że śmierć nie istnieje, a miłość
urwała się nagle, jak życie w pół taktu.
Bo taki sen miałem i do dzisiaj nie wiem,
czy ona była tą Anną, czy ja
tym Kareninem.
Konie
Słowa rodzą słowa.
Słowa urodziły słowa, więcej słów.
Emocje osiodłały je, wcisnęły między głoski wędzidła.
To wystarczy, aby słowa zostały ujarzmione,
a ostrość ich brzmienia uspokoiła się, złagodniała.
Emocje urodziły emocje, a słowa je niosły przez ciszę,
przez pustynie, przez morza, przez brak, zagubienie.
Tak, emocje rodzą emocje, słowa - słowa, cisza
niesie ciszę.
I choćbym nie wiem jak bardzo był pełen emocji,
choćby wypełniały mnie jak marmur wypełnia Dawida,
choćbym nimi eksplodował tworząc gigantyczną kalderę,
to huk, który temu towarzyszy niesie jedynie chaos,
a ja, zagubiony i niemy w świecie, który jest odwrócony,
w świecie bezdźwięcznym, bezszelestnym, bolesnym -
na cóż mi słowa, które w gardle uwięzły?
Myślę - niech idą, niech galopują,
niech tryskają spod ich kopyt kwiaty i iskry,
niech wiatr rozwiewa ich grzywy złotopłowe,
niech plują ogniem, niech podpalą świat na dole
niech płonie las, step, niech pędzą przez świat na górze!
A potem.
Słowa rodzą emocje, emocje rodzą słowa, cisza - ogień.
Autorem prac plastycznych sprzedawanych w naszym sklepie jest Anthony Ironside. Jest to artysta pokolenia “Z” posiadający spory dorobek i cieszący się uznaniem krytyków wszędzie tam, gdzie prezentował swoje prace na wystawach zbiorowych i indywidualnych. Szczególne miejsce w twórczości plastycznej Ironside’a zajmują inspiracje literackie, dlatego właśnie jest ona głęboko poetycka i nacechowana humanizmem i wrażliwością społeczną.
Prezentowane prace są limitowane, wydrukowane jedynie w dziesięciu egzemplarzach autorskich, a każdy egzemplarz jest sygnowany przez autora. Dzięki temu sprzedawane prace są wyjątkowe, z cechami kolekcjonerskimi.
Seks na wesoło
Już od dłuższego czasu zastanawiasz się, jakie nowe pomysły wnieść do swojego życia intymnego? Czy chciałbyś oderwać się od rutyny, ożywić swoje związki i czerpać jeszcze większą radość ze wspólnych chwil? Nasz przewodnik jest właśnie dla Ciebie!
Książka “Seks na wesoło. Ilustrowany przewodnik dla zakochanych” zawiera praktyczne, trafne i inspirujące porady, które odmienią Twoje życie e*otyczne. Odważ się spróbować czegoś nowego, odnajdź swoje fantazje i przełam swoje bariery. Dzięki tej książce odkryjesz, że seks może być nie tylko intensywny i pełen pożądania, ale również zabawny, ekscytujący i niesamowicie twórczy.
https://easl.ink/HEFZP
#love #miłość #ebook #kocham #hashtag
Przeczytaj uważnie..
Wskutek demokratycznych wyborów Prezydent RP powołał lidera zwycięskiej większości parlamentarnej na stanowisko premiera Rady Ministrów.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego dokonuje zmian w strukturach zarządczych telewizji publicznej TVP.
Zdaniem ugrupowania. które wskutek demokratycznych wyborów zostało odsunięte od sprawowania władzy oraz przez Prezydenta RP, który wręczył teki ministrom, zmiany kadry zarządzającej TVP dotyczą “nielegalnie przejętej telewizji publicznej”.
Prezes największego obecnie ugrupowania opozycyjnego w parlamencie nazywa z mównicy sejmowej premiera Rady Ministrów “niemieckim agentem” i nie respektując decyzji rządu oraz wyników demokratycznych wyborów oskarża go o zamach stanu.
Jest koniec grudnia dwa tysiące dwudziestego trzeciego roku w dużym europejskim kraju.
Analfabeci
Nie jestem w stanie pojąć skąd w dzisiejszych czasach tylu analfabetów nie potrafiących czytać. Skąd ta obfitość matołów, dla których pismo obrazkowe jest jedyną formą komunikacji graficznej. Skąd wreszcie ten absolutny brak umiejętności czytania logicznego, wyciągania wniosków, nie wspominając o cierpliwości koniecznej dla przebrnięcia już przez trzecie zdanie tekstu, nie wspominając o potencjalnym szóstym akapicie czy dziewiątym rozdziale….
Kiedy tak patrzę na półkę z książkami, aż strach pomyśleć dla kogo napisano biblię.
Książka bez okładki
Śmierć jest wyjątkowym momentem w życiu. (Dla tych, którzy uważają, że jest płci żeńskiej: Śmierć jest “wyjątkową chwilą” w życiu). Bez względu na poprawność polityczną i na moje prywatne szczęście, w tym przypadku Dyktator Feminatyw na grande finale mojego życia wziął sobie wolne. (Nota bene jak na swój charakter i pełnioną funkcję, Feminatyw urodził się i umrze jako rodzaj męski.)
Spróbuję teraz napisać o co mi chodzi beż używania tych wszystkich wymyślnych słów…
Kiedy przychodzi umieranie, także wtedy, kiedy trwa ono wiele dni, miesięcy, czy w nieskończoność, okazuje się, że nie mamy czasu, aby nad nim pomyśleć, zastanowić się, aby je należycie przeżyć. Dlatego właśnie, wbrew obowiązującej modzie nakazującej myślenie pozytywne i zupełnie niezrozumiałe w tym kontekście zalecenie Kartezjusza “carpe diem”, myślenie o śmierci powinno mieć w naszym życiu swoje miejsce i swój “poświęcony i uświęcony” czas.
Przede wszystkim dlatego, że jest o czym myśleć i jest też powód, dla którego warto myśleć o śmierci. Po pierwsze bezmiar niezbadanego oceanu, który, jak Krzysztof Kolumb na pokładzie Santa Marii, przemierzamy od brzegu do brzegu. Gdybyśmy nie wyruszyli (intelektualnie) w tę podróż, to nie mielibyśmy szansy, aby odkryć swój nienazwany ląd, a przecież większość zbawiennych dla ludzkości rzeczy zostało odkrytych przez przypadek (skądinąd nieistniejący!).
Po drugie bez zrozumienia, a w zasadzie bez próby zrozumienia śmierci – jej fizjologii, czym jest, jaki jest jej charakter i jakimi rządzi się prawami – życie jest niepełne, jest jak książka bez okładki. Co ważniejsze, we wszystkich przemyśleniach dotyczących konsekwencji śmierci nie odnajdujemy odpowiedzi na pytania dotyczące, nomen-omen, życia, czyli co po nim, a także co przed nim. Mówiąc zwyczajnie: skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy, a przecież, o czym warto pamiętać, także w podróży obowiązuje zasada, że najbardziej udana improwizacja jest wtedy, kiedy jest dobrze przygotowana. Inaczej mówiąc: należycie zaplanujcie swoją podróż, załóżcie odpowiednie buty, przygotujcie się na wszystkie niespodzianki, które mogą Was spotkać na każdym z etapów podróży łącznie z jej końcem. Pozornie wieje nudą, ale możecie być pewni, że to od Was zależy, jakimi oczami będziecie oglądali mijane przez Was pejzaże i na którym z kamieni postanowicie przysiąść, aby uraczyć swoje podniebienie wyjętą z pudełka czekoladką, a i tak, możecie być pewni, życie nie raz, znajdzie sposób, aby Was zaskoczyć. Śmierć także. Pomyślcie o tym.
Zanim będzie za późno.
Szczury na Broadwayu
Kiedyś na Ziemi wszystko było wielkie,
choć nie zdawało sobie sprawy
ze swojej wielkości.
Wielkie były paprocie i inne rośliny,
zwierzęta były wielkie, w tym dinozaury
i inne czasami odnajdywane skamieliny.
Kiedyś na Ziemi mieszkali giganci.
Ci dopiero mieli gigantyczne stopy,
siedmiomilowe penisy i nade wszystko
prawdziwie olbrzymie serca.
Giganci, czego się nie tknęli,
podnosili do potęgi.
Pisali monumentalne wiersze
z gargantuicznymi rymami jak Clarus Mons.
Wyjątkowe w nich były zachody słońca,
najsłodszy był miód, koniczyny
wielkości filodendronu zawsze miały
niebosiężne pięć płatków.
Śmiesznie mali ludzie, odkąd się pojawili,
usiłowali zniwelować cyklopowy dystans.
Swoją małość pomnożyli przez
monstrualne ambicje.
Nic nie może się równać kurduplom.
☆☆☆
W Nowym Jorku
żyją największe szczury na świecie.
Ich opasłość sprawia, że poruszają się
z trudem. Zdarza się, że zasypiają
gdzieś przy murze. W sieci
prawdziwa obfitość wielkich poetów
jest równie liczna, jak grono krytyków
wszystkiego. Osiem miliardów małości
dało nam tyluż wodzów, żołnierzy,
polityków, uczonych, kochanków,
specjalistów od wszystkiego,
w tym adeptów sztuk, prawników
i lekarzy każdej specjalności.
Jeśli coś przyjdzie zapamiętać
unplugged, potomni, oprócz poległych
za Spartę, wspomną gigantyczne szczury
śpiące na ulicach Nowego Jorku.
Habibti
Stałaś się, habibti, przez sen,
zastrzyk podskórny. Rozlał się.
Byłem niewidomy.
Pośród nocy czarnej i długiej
z nieistniejącej gwiazdy białe światło
upadło na upadłego.
I wyrosło tak nagle, a jego cień
mógł schronić jedynie nas dwoje.
Przed światłem i światem.
W mieście bez poezji byliśmy poezją.
Szliśmy ulicą bez drugiej strony,
po naszym brzegu rzeki.
Byłem niewidomy, habibti,
kiedy Cię dotknąlem, habibti,
pod nieboskłonem.
Powiedz że jest nam dobrze
w tym cieniu, w tej nocy, niespełnieniu.
Powiedz.