Nad ruinami Partenonu wschodziło słońce. Pierwsze grupy turystów mieszały się jak cukier w porannej kawie z duchami przeszłości.
Najważniejszy jest styl tych kolumn, który daje ogólne pojęcie o nurcie epoki.
Odkręciłem stalowy termos kupiony na jednej z tych nowoczesnych, otwartych przez całą dobę stacji benzynowych. Estetyczny, bo prosty, wysmukły, chromowany, matowy. Kawa była czarna, aromatycznie chropowata.
Ktoś powiedział – Kupa gruzów, nic tu nie ma. Żadnego muzeum, nawet Mc’Donalda. Tylko kamienie.
Rozejrzałem się. Rzeczywiście nic więcej. Trochę wiekowego gruzu. Odrobina mnie przed wiekami. A w tym wszystkim odpryski dziejów we mnie i żadnej nadziei na więcej.
Obok, na kamiennych schodach siedzieli uczniowie. Słuchali starca ślepego jak rozpacz. A kiedy mówił, że ziemia jest bogiem, a ogień jest sensem życia, a życie jest ziemią – oni słuchali zapatrzeni w bielmo jego starych oczu.
Tylko na chwilę podążyli wzrokiem za dziewczęciem ubranym w białą tunikę, która lekkim krokiem szła w stronę swojego przeznaczenia.