Archiwum kategorii: Wiersze

Dopasowania

Mieszkanie już odmalowane, nowe parkiety i nowy porządek.
Rzeczy zastąpiły inne, przedmiotowość podmiotu
w okolicznościach miejsca uległa czasowi.

Przesiąknięte chorobą powietrze dawno już wymienione,
na komodzie zdjęcie, w skrzynce na listy spóźnione
urodzinowe życzenia na kartce skądś z daleka.
Adresata już nie dotyczy ani znaczek, ani słowa,
ani widok z antypodów jego nieistnienia.

Choć może temu przeczyć niespodziewany i obcy
dźwięk wydobyty znikąd, zmierzający nigdzie,
to jednak nie ma tutaj już miejsca dla śmierci,
a życie, które było, też się tu nie mieści,

jak nie mieści się w głowie odejście i strata,
jak nie trzyma się kupy kres w początku lata.

 

[display_podcast]

Wiersz perkusisty

…a między tobą
i dzisiejszym mną
huczące milczenie
kaskadami trwa…

Urabia nas pewność
calutka z niczego
Rozgdakane myśli
w połowicznych snach
W zawiłości dnia
i pomroce lat

kurzy się pył
niesiony do gwiazd
i śpiewa gdzieś
i wokoło jest
jak dom
jak Ty
jak już nie wiem co
a między tobą
i dzisiejszym mną
huczące milczenie
kaskadami trwa

Pustynia

Nigdy nie było tutaj wody, na mojej pustyni.
Nic z niej nie wyrośnie, z tej mojej pustyni.
Nie zakiełkuje, nie wyda kwiatów, owoców.

Na mojej pustyni od czasu do czasu skorpiony,
salamandry, pająki. Na mojej pustyni.

Twoje słońce bezlitośnie mnie pali.
Moje łzy nie użyźniają jej wcale.
Tej mojej pustyni.

I chociaż miękki ze mnie kamień,
i chociaż mówisz, że nie jestem ci bólem,
i chociaż wcale i wcale, mówisz,
nie pragniesz inaczej,

to jestem pustynią.
Dlatego płaczę.

Uroboros

Zerwałem siódmą pieczęć i teraz tylko cisza
oddziela mnie od ciebie.

Te pół godziny przed nadejściem słońca,
ostatnie pół godziny przed końcem.

Tyle zostało do wypowiedzenia,
tyle do zrobienia rzeczy prostych,
tyle spraw do załatwienia,
tyle jeszcze dotknięć, spojrzeń,
tyle do pogodzenia i tyle do trwania.

Cisza jest jak obłok ciemny,
jak całun żałobny, bezmierny.

Te pół godziny przed końcem,
ostatnie pół godziny przed nadejściem słońca.

Co było powiedziane,
co zostało zrobione,
co zapamiętane,
co w niepamięć włożone,
co dotknięte, ujrzane,
co pogodzone i co utracone.

Bezmiar jest ciemny jak cisza,
ciemny jak żałobny orszak.

Te pół godziny przed światłem,
ostatnie pół godziny dzisiaj.

Bezruch

Rozsypany jak weselny ryż, po który nikt się nie schyla.
Może drzazga, może ziarnko piasku, coś, co uwiera?

Niechęć do trwania nie przeszkadza trwaniu.
Mimo mocnego postanowienia, że już więcej nie chcę.

Chmury nie marzą o lataniu. One też sobie są.
Może, kiedy będę zbyt ciężki, za bardzo nabrzmiały,
może wtedy z hukiem runę, może w krótkim blasku gromu?

Teraz jednak powoli przetaczam się nad miastem,
nad życiem, nad drzewami, które cierpliwie sobie stoją
w oczekiwaniu na wędrowne ptaki.

Norma

Wciąż widzę zwiewną sukienkę.
I ona i ona – obie dość niesforne
na wietrze, na wietrze.

Norma, nie norma – ikona
i ona, i ona

przemaka dreszczem.

A obok przechodzi ten facet w kapeluszu.
Moknie mu kołnierz, papieros i krawat.
Samolot nad Atlantyk wzbija się ciężkawo,
powiewa miłość jak zdrada,

jak pocisk wystrzelony
nie wiadomo skąd i komu
przypisane Dallasy, arrasy, płótna, fotografie.
Rozsadzające historię gromu i pogromu
Wietnamy, Kamobodże, Hiroszimy, Drezna.

Nienormalne moralne,
moralne normalne.
I ona, i ona, i ona.

Podobno nadciąga potop

Oceany opadają rozproszonymi kaskadami.
Podobno za horyzontem jest bezkresne, błękitne niebo,
ale tutaj, w zasięgu wzroku,
zaciężne chmury w elektrycznym blasku
spiżowieją jak nadąsany bachor.

Drzewa mówią, że wkrótce nadejdzie potop.
Chcą się poderwać do lotu, uciec.

Zbyt wiele ucierpiały od ludzi,
żeby godzić się na kolejną arkę.

Muszelka

Napisać jedno słowo, w którym będą oceany,
młode pędy żył, soczystość krwi,
zwiewność płatków kwiatu, gwałtowność owocu,
trwałość skały, ulotność chwili.
I jeszcze ja i ty.

Przycisnąć do niego ucho, słuchać
wszystkich niewypowiedzianych, a przecież
dobrze wiadomych,
odkrywać, będąc nowym Magellanem.

Lub choćby jeden taki wiersz,
który miałby w sobie całą poezję.
I jeszcze życie i śmierć.
Ciebie i mnie.