Oceany opadają rozproszonymi kaskadami.
Podobno za horyzontem jest bezkresne, błękitne niebo,
ale tutaj, w zasięgu wzroku,
zaciężne chmury w elektrycznym blasku
spiżowieją jak nadąsany bachor.
Drzewa mówią, że wkrótce nadejdzie potop.
Chcą się poderwać do lotu, uciec.
Zbyt wiele ucierpiały od ludzi,
żeby godzić się na kolejną arkę.