Archiwum autora: anastazja

Jestem życiem

obraz biografii
ranami zapisywało cierpienie
róża pochyliła głowę
już nie pachnie
naznaczona nieszczęściem
wsiąkła w ten świat
jak krew w ubranie
w cieniu nie było słońca
miedzy wzrokiem a słowem
zamigotał zielony ognik
zapach namietnych fiołków
poruszył schowane za siebie ręce
zaczęły głaskać krzyczącego ptaka
po chwili kwilił
rozpływając się w pieszczotach

cz.m.13.03.2010

Ból

zabij we mnie tę miłość

a pozwolę ci odejść

głód ciebie biegnie dreszczem

wzdłuż ciała

krew rozrywa tętnice

zabij tę miłość

umieram

ciepły różaniec czeka na requiem

słonce chowa się w ciemność

otwórzcie piekło albo niebo

nie chce do czyśćca

cz.m.04.03.2010

Taniec wschodu i zachodu

widziałam krwawy płacz dziurawca

strach mieszkający w uściskach gałęzi

i oczach drżącej sarny


słyszałam głos Boga lasu

w mowie potoku omywającego kamienie

w rozmowie z brzozą śpiewie ptaków

wiatrem zaplatał warkocze trawom

wkładał sekrety w kieszeń dębu

tęczy przekazał barwy miłości

z księżycem popijał wieczorną rosę

i echem wołał na świat

czm.28.02.2010

Naiwne serce

przechodząc obok spojrzeń

zapach perfum wyprzedził ukłony

ciągnęły się za mną jak pierwszy pocałunek

drażniący kubki smakowe

marzenia rozwiał wiatr

z tchnieniem bursztynowej jesieni

blada twarz kapiący tusz na rzęsach

pożegnanie na klamce drewnianych drzwi

białą suknię ubrał krzew tarniny

czm.26.02.2010

Kiedy stąd pójdę

zabiorę  obowiązki
wykonywane codziennie jak pacierz
obrus w kwiaty pachnący ciepłą zupą
zostawię  – nieme ściany
z szeroko otwartymi ustami ze zdziwienia
zestarzałe prześcieradło ze śladami zmarszczek
kiedy  odejdę noc nie zamknie powiek
głodne oczy szukać będą widoku twarzy
osamotniona cisza odsłoni swoją nagość

czm.23.02.2010

Czyściec życia

na parapecie wzruszeń
usiadły wspomnienia
uczucia sieje się wiosną
samotność zdziera
kartki z kalendarza
pielęgnując głuche obietnice
kot na kolanach mruczy
o trocinach życia
nadzieję przyszłości
zabija  trzepot
skrzydeł dzikich gęsi

czm.19.02.2010

Zimowe inspiracje

domowa cisza  świeci spojrzeniem
na dworze gołąb odśnieża karmnik
gałęzie jaśminu pukają do drzwi
łopata z jęzorem i ciężkim oddechem
z zazdrością spogląda na miotłę
zakwitła w kącie z lenistwa
podchodzę bliżej oknawciąż pada

po zaśnieżonym chodniku spaceruje
erotyk o tłustych udach
z uśmiechem żądzy poluje incognito
nie wiem czy powinnam jej współczuć

znudzona sowa poszła na mszę do cerkwi
mój grzech leży na różańcu
pomodlę się wiosną

czm19.02.2010

Bez poklasku

między wzrokiem a słowem
plączą się bezdomne uczucia
trawione płomieniem namiętności
obleczone czarną halką wspomnień
układają się do snu
los od dawna dzierga szare zycie
bez oklasków przejdę
przez most codziennności
balansując na krawędzi
byleby tylko nie wpaść
w rzekę zapomnienia

czm2010