To, co konieczne i to, co potrzebne;
to, co wypada, a co już skandalem
pachnie na odległość drzwi sąsiada;
to, co się przykleja i to, co gładko
spływa jak sznur kajaków na Krutyni;
co przysiada i skubie, podgryza i to,
co odlatuje z klekotem, klangorem,
jak turyści angielscy w Krakowie,
którym nikt nie zabroni; i jeszcze tyle rzeczy,
przez które żyjesz w klatce, a nie na wszystkie są leki, a jeśli wysłuchasz
specjalisty od klatek, to i tak nie
zrozumiesz, bo przecież ciebie
to nie dotyczy dopóki
nie będzie za późno.
I jakież wielkie zdziwienie przychodzi,
że rzeki znowu wylały na wiosnę?