w leśnych ostępach puszczy piskiej
widać to czego złośliwy smętek
nie zdążył ukryć przed zawistnymi
zobaczyłem ich jak pląsali w rytm
werbla czerwonoczubego dzięcioła
chciał ich wydłubać jak kornika
nie poradził i odleciał
nadzy patrzyli na mnie błagalnie
bez nadziei opuszczenia
kory sosnowego pnia
uwolniłem ich scyzorykiem
zapatrzeni w siebie balują w dyskotece
do dziś nie wiem czy aby na pewno
takiego raju chcieli
w żaden sposób nie chę Ci niczego sugerować, ale…
w leśnych ostępach puszczy piskiej
widać to czego złośliwy smętek
nie zdążył ukryć przed zawistnym okiem
zobaczyłem ich jak pląsali
w rytm werbla czerwonoczubego
dzięcioła
chciał ich wydłubać jak kornika
nie poradził i odleciał
nadzy patrzyli na mnie
błagalnie bez nadziei opuszczenia
kory sosnowego pnia
uwolniłem ich scyzorykiem
zapatrzeni w siebie balują w dyskotece
do dziś nie wiem czy aby na pewno
takiego raju chcieli
Goddam, dziękuję za sugestie…
Wersyfikacja godna rozważenia i przyjęcia.
Tak, zmienię.
Jeśli chodzi o oko, w pierwotnej wersji miałem “zawistnymi oczami”, jednak w poezji tych oczu jest tak dużo, że zdecydowałem jak w oryginale…
“Zawistnymi” ma szerszy wymiar i pozostawia czytelnikowi furtkę wyobraźni.
Pozdrawiam serdecznie Jur
PS. Rzeźba w korze, wydłubana scyzorykiem to też moja robota 🙂