Gdzie ta cała mądrość, wiedza życiowa?
Brud za paznokciem, poranny oddech.
Wszystkiego brak, lecz brak wszystkiego,
to nic w porównaniu ze wszystkim wszystkiego
utraconym, lub
brakiem braków.
Wyhoduję cień na ścianie po twoim odejściu,
będę uprawiał twój zapach i ślad na dywanie.
I jakby mało było temu ‘szczęściu’ –
przebiję stopy, dłonie i wątrobę
sępom rzucę na pożarcie,
powiem: amen.
Cokolwiek się stanie, albo
nie stanie.
Cokolwiek się wydarzy, albo
nie wydarzy.
Cokolwiek z cokolwieków, albo
z cząstki cząstek –
koniec, niechciany początek.
Wyhoduję cień na ścianie po twoim odejściu,
będę uprawiał twój zapach i ślad na dywanie.
Piękne… zabrzmiałeś jak zwykle i podniosłeś z kolan, bo jak to powiedział Krzysztof Myszkowski “poezja musi podnosić z kolan”