Zerojedynkowa Arka, nie większa niż
kieszonkowe wydanie Pisma, mieści wszystko,
co będzie potrzebne. Genomy spakowane w archiwa,
mapy, schematy, wzory.
Może jeszcze kilka książek, katalog dzieł sztuki,
obrazy z pamięci, wzór monet, kilka innych śmieci.
Cała reszta jest tylko dodatkiem do życia,
nad którym pieczę trzyma człowiek –
największe z nieszczęść, wirus,
znane z mitologii i wierzeń przekleństwo.
A ja jestem jednym z tych wirusów.
Mocne porównanie, ale uzasadnione.
Być może jesteśmy przekleństwem tej planety.
🙂 pewnie jesteśmy przekleństwem niejednej planety…. tak myślę….