Kilka wschodów i zachodów słońca,
pół zaćmienia, dwie orbity ziemii,
dłoń bezwładna, nieruchome końce
przestrzeni.
Doznania mniejsze i większe,
a wszystkie w niepamięć;
ludzie znajomi, obcy,
zimy i jesienie;
sok, który wyciekł z jabłka
i zaschnął na stole;
spodek po filiżance,
a ona po kawie –
wygaszony ogień, dym rozwiany,
błękit szary i brunatna zieleń
– zapomniane dłonie.
Bardzo się stęskniłam za “Tobą”… 🙂