Wszystkie te małe, codzienne śmierci
są takie bezużyteczne, że aż niewłaściwe się staje
ich odnotowywanie.
A jednak z kronikarskiego obowiązku
i niejako z zamiłowania do różnych podsumowań
odnotowuję.
Ponieważ odnotowuję na marginesie
spraw naprawdę ważnych – trzeba wyrzucić śmieci,
nim zaczną śmierdzieć – to na imiona i nazwiska
nie ma miejsca, nie mówiąc o twarzach
i osobistych historiach stojących za statystykami.
Potem wyłączam telewizor, zabieram psa
na ostatni spacer, wyrzucam te śmieci,
patrzę w gwiazdy, a pies
obwąchuje jak co dzień ten sam kamień.