Zrozum mnie nieźle, porusz.
Nie byle jak i nie na odczep.
Na tyle, aby było
dobrze.
Nie musi być nazbyt,
ale żeby nie było
byle.
Na tyle, żebym nie musiał mówić,
że roztrzaskane w drobinki
nie sklei się w nieroztrzaskane,
a mokre
kiedyś się wysuszy.
Brzmi jak prośba o miłość…