Corinthiana

Wyhodowała sobie pustynię, której nikt nie czyta – 
skorpion i gorzkie słońce, piasek w kolorze miodu, 
niedomknięcie powiek, chłód zachodu, noc czarniejsza 
niż ciemność – wokół pusto, nawet śladu dzieciństwa. 

Jeszcze będzie próbowała słoną wodą podlewać ostatnie nasiono, 
jeszcze będzie próbowała cokolwiek ocalić, jeszcze spojrzy 
za siebie, ale nic nie zakwitnie 

w ogrodzie ojca dla niej. 

Wyhoduje sobie skalne przestworza, mury wysokie, granie – 
odczyta z nich co jest do odczytania w tej ciszy, potem 
zejdzie lawiną jej bolesny orszak, usypie kurhan nad dniami, 
pokaleczy ziemię i nieba, prosto w stalowe chryzantemy chmur – 

wspomni, lecz będzie tam tylko niejasny obraz gór, 
świat, który spiętrzył się dla niej, a potem runął.

Jeden komentarz do “Corinthiana

  1. ElminCrudo

    Bardzo prawdziwe.
    Chciałoby się napisać o słowie, o tym, że napisane i oddane – jest, że w mocy słowa jest słowem podnosić, ale i zabijać, że …
    Ale autor o tym wszystkim wie…
    i pisze prawdziwe wiersze. One żyją.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *