Żadnej przeszkody, której nie można ominąć,
żadnego ciężaru nie do podniesienia.
Pod nimi ścieżka wytyczona prosto,
w nich imperatyw, a nad nimi prawo.
W oczach chłopców, w gestach, oraz w słowach
podniecenie tą chwilą bierze całą stawkę.
Pierwszy niecierpliwie odpala zapałkę.
Drugi w wieczność skończoną po Armageddonie,
będąc księdzem gości w Auschwitz u brata.
Za oknem wiosna przynosi zapach traw i ziemi.
Wiatr oddala dymiące niebieskie królestwo.
Popijając mozelskie wznoszą toast
w milczącym porozumieniu.