Nie trudno mi sobie wyobrazić
brak wyobraźni.
Wchodzę do pokoju bez niepokoju,
dotykam ścian sześcianu,
upadam na podłogę, leżę odłogiem.
Patrzę na sufitoskłon.
Konstelacje, dalekie gwiazdy, planety,
mgławice i
niestety tutaj nic nie ma.
Nic tutaj nie ma.
Niczego dobrego, ani złego.
Ani prozy, ani wiersza,
ani piosenki, dźwięku żadnego.
Nie ma światła, świata, Boga.
Nie wyobrażam sobie niczego –
żadnych przyjaciół,
znajomych,
wroga.
Nie myślę dobrze
Nie myślę szkoda.