Na co mi te rzeczy, skoro nie ma z kim
rozmawiać. O świecie, o sobie, o nas?
Tylko miedź brzęcząca, a potem głuchy kamień.
No weź się zamień! Inni mają jeszcze gorzej.
Nie mają za to twarzy. Ani imion.
Widzę tylko ból i smutek. I stratę.
Zostawiają swoje cienie w długich poczekalniach śmierci.
Podłączeni pod kroplówki, aparaty, cewniki, podpięci
jak aneks do kalendarza. Innym się zdarza
tak samo jak mnie. Tobie. Innym jest pewnie gorzej.
Lecz choćbym zagarnął dla siebie cały ból świata
i choćbym nauczył się cierpieć za wszystkie stworzenia,
zawsze się znajdzie ktoś inny, nad którym
chętniej pochyli się ziemia.