Gdyby na tym świecie nie było kwiatów wiśni
Jakże spokojne byłyby nasze serca na wiosnę.
Spodziewane dni,
oczekiwane godziny,
upragnione sekundy.
Czas, który nie ma końca,
aż do kwiatów wiśni,
potem do następnych, kolejnych.
Zbliżanie się do czego?
Czas, który nie ma końca,
no bo jeśli ma,
to gdzie się kończy?
Jest tam jakaś granica,
znak, mur, albo przepaść?
Coś, co mówi wyraźnie:
dalej już nic nie ma?
Wszystko, co miało być
właśnie się skończyło?
Jeszcze mam w pamięci
zapachy i smaki.
Odległe na neuron dotknięcie ręki,
której dawno nie ma.
Tędy przechodzi droga,
której tu nie było,
drogą idzie mężczyzna,
który dawno umarł.
Wyjeżdżamy wciąż dalej,daleko od domu.
Mamy nowe życia
jak w jakieś grze.
Nie ma powrotów do zapisanych
udanych momentów. Nie można cofnąć
nic z tego, co się wydarzyło.
Czasami wracamy, lecz nigdy
do tej samej nie wchodzimy sieni.
Nie takie pokoje, inne porcelany,
ślady po obrazach i ślady na schodach,
wytarte poręcze, spłowiałe kolory.
Na krótko w ogrodzie zakwitają wiśnie,
wiatr płatki porywa i niesie w nieznane.
W moim sercu niepokój…czy z powodu kwiatów wiśni , na które czekam z utęsknieniem, nie wiem…życzę Ci wiosny w sercu, przez cały rok. Piękny wiersz…
I jak tu nie kochać Twojego pisania? 🙂