Miasto widziane przez delikatną woalkę dżdżu
ma niewyraźne kontury i całkiem konkretny zapach.
Przemieszcza się poziomo i pionowo,
ale nie oddała się nawet na chwilę.
Pozostaje w zasięgu ze wszystkimi
punktami dostępu otwartymi na pozostałe wymiary.
Drży i pulsuje każdą ze strun.
Jestem instrumentem.