Między leszczyną a jaśminem zdejmuje majtki.
Pokazuje mi nagą cipkę. Tam ją całuję.
Między jaśminem a leszczyną.
Ledwie brązowe twarzyczki w zielonych kapturkach
przyglądają się temu z ciekawością.
O krok dalej ucinam siekierą nogę żabie.
Na wpół skacze, oddala się w połowie.
Grządki z rzodkiewką są za moimi plecami,
pomiędzy nimi równo ubite ścieżki, w tle
dom drewniany, przed którym stary modrzew
wysoki do nieba.
Ogród ma wiele tajemnic. a krzaki agrestu i porzeczek
posadzone na przemian, to kłują, to zawstydzają
ciągnący przez trawę codzienny szlak mrówek.
Mam cztery lata, ona pięć, albo sześć.
Teraz nie rośnie grusza i jabłoń,
nie ma starego modrzewia, ścieżki i nieba.
Ona jest pewnie już babcią, a ja
wciąż mam cztery lata i świat mi pachnie
jaśminem
i jest mi twardym orzechem.
Lubię gdy wspomnienia ubierasz w wiersz…