Przedwiośnia


Idą sierpnie w burzliwe lata, w wichry
i sztormy szkieletów. W puste dziury po oczach,
które widziały przełomy epok, w piszczele,
w rozsypane kręgi, w popioły i w milczenie,
idą sierpnie krzykiem i złą wróżbą ciszy.

Nie ułożą się szkiełka, przez które rozbłysła
nasza wolność w witraże pełne nadobnego piękna.
Zbyt ciężki ołów lekką ręką dziecka
będzie dzielił i dzielił, oddzielał

białe od czerwonego. Idą grudnie,
wszystko się bieli, przykrywa ślady wilków.
Niedziele różnią się od wtorków,
i od nas zamkniętych w poniedziałkach wieków.

Idą cienie, a za nimi wloką się ponuro
ich cienie i cienie ich cieni. Widziałem,
jak księżyc otulony w chmur stalowe futro
zmieniał szelest nocy
w skamieniałe jutro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *