Mrok

Sen trzeci zerwany jak sznur od serca
i dzwon nie dźwięczy pieśni. Noc,
a w tej nocy nocny bluźnierca –
śpi księżyc. Jeszcze bije w piersi,
jak w klatce słowik, jeszcze niepokój
nie zniknął całkiem ze ściany.

Miała noc ciche, spokojne dzieci,
a one miały nieotwarty testament.

Ona jest we mnie i on jest mną,
a nad wszystkim co moje cudze sny.
Ten księżyc pełny czarnej krwi
jak wrzód bolesny kiedyś pęknie.

Wtedy zabłyśnie słońce, będą piękne dni,
spisane na długo przed końcem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *