Bezimienny

Jego wschody i jego upadki, i zachody słońca
i wszystkie przypadki choroby, lęki, odczuwanie
piękna, i jego moc i niemoc, i ziemia przeklęta,
i jego konto w banku, i grosz pod poduszką
ujęte w epitafium uczucie bliskich i podziw dalekich –
tutaj spoczywa, w wydmuszce, w puszce, w tej
i we wszystkich kolejnych chwilach.

Wzrusz się, zadumaj, zdejmij z uszu słuchawki,
wyrzuć peta z ręki, zapal tę świeczkę, klęknij,
albo nie klękaj, bo ziemia taka zimna, wilgotna,
idź już stąd, zostaw.

Nie odwiedzaj mnie, dziecię, na żadnym ze światów.
Dla mnie niech będzie jesień, nie światełko,
nie bukiet kwiatów sztucznych, z plastiku
ułożony wianek. Uczciwiej będzie truchleć
w miejscu nienazwanym, być nieznanym,
zapomnianym cieniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *