Zwłaszcza mięśnie twarzy mogą boleć
od bycia szczęśliwym, choć lustro
ma w poważaniu te wszystkie grymasy.
Co innego ludzie, którym trzeba role
odgrywać z natężeniem godnym lepszej sprawy.
Czasem krzyczeć do ostatnich rzędów,
w których zasiada nieciekawa sztuki
banda dzieciaków,
rzadziej szeptem, jeszcze rzadziej ciszą.
Przybierać pozy, ubierać kostiumy,
stroić się w kwiatki, koronki, uśmiechy,
tańczyć na brzytwie ku uciesze, drwinie,
być jak Papageno, jak Tristan, jak Yorick.
Nie móc odkleić siebie od tej maski,
nie zrobić kroku, nie usiąść, nie leżeć.
Nie móc oddychać, nie śnić – nic więcej
sobie nie pisać, żadnej nowej kwestii
w kiepskiej dramie.
jak powiedział Zapasiewicz, dzisiaj etyką rządzi EKONOMIA. To, co nam przyświecało, galopuje w niebyt.
pozdrawiam serdecznie