Mamy swoje labirynty, po których poruszamy się
nie podejrzewając możliwości ucieczki.
Spełniamy swoją ofiarę niedoskonałości,
braków doszukujemy się u innych,
nam podobnych.
Czasami zdarza się, że budzimy w sobie mit
o niezwyciężonej doskonałości. Ułomność
uznajemy za dar.
Im bliżej wyjścia, tym bardziej
oddalamy się od niego, bo bliższa nam idea
wybawienia z obcej, choćby boskiej ręki.
Wierzymy, lub tylko chcemy uwierzyć;
żyjemy, lub zaledwie chcemy przeżyć;
czekamy jednak prawdziwie.
Nawet, jeśli nie ma tutaj ścian,
nawet, jeśli nie ma się o co oprzeć.
Bardzo prawdziwie i pięknie…