Przyszedł do mnie wyskrobany Kapela.
A wyskrobany był do cna. Miał:
równo wyskrobany garniak, pod szyją wisiał
zwis męski wyskrobany w ciapki
(a może w cipki).
Obuw miał wyskrobany zamszowy
i fryz skrobnięty zamaszyście.
Kapela cały był wyskrobany stylowo.
Po polsku, po katolicku, uroczyście.
Ale sobie poszedł, nie został na długo,
nawet na kawę nie starczyło czasu.
Jedynie został po nim wakat,
skrobięty naprędce znak czasu.