Jeśli miałbym skrzydła sfrunąłbym
na ziemię.
Na drzewo tuż za oknem,
na parapet, na poduszkę
i na twoje samotne
niechcenia.
Ale nie mam, więc runę
ciężko i z całą potęgą hałasu.
I to będzie dobre.
Tutaj, w chmurach, ciężko jest
trzymać głowę.
Nie ma widoków, a drobinki lodu
niemiłosiernie biczują
nadzieję, wiarę i trwogę.
Dołączy do wielu ukochanych przeze mnie, Twoich wierszy…jest tak pięknie smutny…