Trwoga

Za posępną zasłoną znanego pragnienia
wtulony w barłóg
czekam na przyjście dawki swoich zwidów
wsłuchując się w jęki zegara
rytm grozy wskazówek
budząc się do wciąż tych samych urojeń
Słyszę uparcie swoje umykanie
szmer sekund za ścianą
skrzypienie okiennic
wiatr na pastwie deszczu
bezpowrotne drżenia
Śniąc o przedawnionym
liczę żyłkowane
skroplone minuty

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *