Puszczą wodze, pegazy pomkną przez okno.
(Oby tylko, tak myślę, nie zahaczyły o realność przedmiotu!)
Że słońce, że ocean, że krąg światła, lampa – to wiesz –
nawet o tym stole i krześle, o herbacie i łyżeczce do niej
– to wiesz – ale
czy idea dorównała rzeczy
i czy słowo wzbiło się nad dotyk?
Opisać najdotkliwiej, jak to jest możliwe
błogosławieństwo, oraz fatum ciszy,
tak, jakbyś miał w zanadrzu jeszcze wiele znaczeń,
jakbyś miał na talerzu coś więcej, niż siebie,
nakreślić linią lekką, kreską pewną,
zapełnić sobą do ostatnich rzędów widownię
w antycznym teatrze.
Mieć pewność, o tak, pewność nieuchronną,
że nie skończy się świat
gdy zaśniesz.
…”mieć pewność że nie skończy się świat gdy zaśniesz” – ten wers jest niekończącym się pytaniem, każdego z nas.Ładnie ujęty tekst, pozdrawiam.
Gdzie się podział mój komentarz?
Przedostatnia jest najbardziej przemawiająca, ukłony – pozdrawiam.