Niech gilotyny nie ścinają głów,
barykady rozbiorą się do snu,
niech sen na sen pójdzie do łóżka,
a bezsen, jak bezsens, niech się dłuży
innym, ale nie nam.
Królom niech będą korony, słowa słów,
uśpionym miękkie poduszki, jasne sufity.
Milczenie niech będzie milczeniem,
co będzie poezją – nie wiem.
I jeszcze czas niech będzie łaskawy,
łaskawą wskazówką niech łaskawie stanie.
Słońce niech zagląda w zacienione powiekami
czekanie ciekawie, niech się ciekawi.
Co ma minąć, niech mija, ale tak bez krzyku,
co ma trwać, niech trwa bez żadnej ostentacji.
Niech rzeczy będą choć przez chwilę inne,
a ludzie, jak gwiazdy, odległe od alienacji.