Coś się zmienia. Rośnie nam garb
naszych dzieci, ich niespełnień, upadków, trosk.
Brniemy w powodzie, zawieruchy, wojny,
grzebiemy w odpadkach, przeczesujemy zgliszcza
rajskich ogrodów dzieciństw naszych, młodości.
Coś się zmienia. Co noc otwieramy oczy,
szukamy w ciemności pierwszej gwiazdy,
a ściany zbliżają się niepostrzeżenie.
Sufit przygniata sąsiedztwem
tego, co nad nami.