Nieuleczalny świat, ludzie jak rak.
Panaceum religii wśród nowych technologii,
przemysłowych zastosowań nadziei.
Z tego wszystkiego przebija się
zielona łodyżka smutku.
Tymczasowe słońce ogrzewa chwilowym ciepłem
pragnienie nieskończoności.
Coś tam kiełkuje, coś się lęgnie,
ktoś pisze manifest, ktoś pluje wiersze,
gdzieś są muzyki, obrazy, rzeźby,
a w jakiejś kolbie w bąbelkach wiruje
nowy szczep wyobraźni.
A ona zakłada czarną sukienkę
i tańczy zamiatając powietrze
niebieskim welonem.