Miało mnie nie być, a jestem.
Miałem już nie żyć, a przestrzeń
miała być przestrzelona na wylot:
słowem, brzmieniem, powietrzem.
Miałaś być wdziękiem, uśmiechem.
Miałaś być dźwiękiem, oddechem,
a jesteś:
lękiem, który się w tobie skrada
jak zdrada.
Miało być pięknie i lekko.
Miało być dziecko i mleko
z piersi, lukier z oczu.
To, co jest, to gorzkie wino.
Chłopaku mój, nie moja dziewczyno.
Jest też czerwona sukienka, koronka,
i to uczucie, które spadło
na uprawne pola jak stonka
zrzucona przez wroga-boga.
Są urocze w skowronkach tiule,
blizny po skrzydłach, motyle,
jest w ogóle nie tak, jak miało być:
i wcale nie wiem co to jest,
co jest, ale
trzymam twoją dłoń ukradkiem –
czule.
jak nie tak to jednak i tak tak chociaż niby nie tak
ech, ucieszył mnie ten wiersz
dobrze jest -:)
Wczoraj wystraszyłam się, że znikniesz, chociaż rozumiem potrzebę odpoczynku… Dzisiaj cieszę się,że jesteś…słowo, które karmi zmysły, balsam dla duszy, poeta, wiersz…
Jak dobrze znów układać Twoje wiersze na półkach wzruszeń… 🙂