Dziś jestem Kain, jutro jestem Abel

Zamarzam jak się zamarza – niespiesznie.
W żyłach lód tworzy katarakty, zapory.
Wszystko zwalnia i jest niedorzecznie,
absurdalnie – jak bywa wieczorem.

Gasną światła i gaśnie słów tajemnica
na ostatnim piętrze umarłej Wieży Babel.
W korytarzach cień ciszy sie ślizga –
dziś jestem Kain, jutro jestem Abel.

W galerii luster powieszonych równo
śpią wszystkie twarze zapomniane dawno.
A kiedy chmurną lęk rozdziera północ
przyszłość woalem twarz zasłania czarnym.

Gdy gasną światła i słów tajne treści
na ostatnim piętrze umarłej Wieży Babel –
w korytarzach cień krzyczy z boleści,
bo dziś jestem Kain, jutro jestem Abel.

Nie czuję dłoni i nie czuję światła.
Już nie dotykam gwiazd, ani księżyca.
Nad nocą czuwa ciemność w kandelabrach,
a nad ciemnością się unosi cisza.

I tylko światła i słów tajnych zwoje
na ostatnim piętrze umarłej Wieży Babel.
W korytarzach cień rzuca boleść,
bo dziś jestem Kain, jutro jestem Abel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *