Pewnego dnia tutaj mnie nie będzie.
Gdzieś będę, ale nie tutaj.
Pewnego dnia spojrzę wszystkowidzącymi oczami
na nic niewidzących, jak kiedyś, teraz, ja.
Teraz, w tej właśnie chwili umiera ktoś bliski.
Ktoś daleko umiera, nie widziałem go od lat.
Teraz podlewam bazylię kupioną w supermarkecie.
Obdarzona sztucznym światłem, pożywką,
wyhodowana jak miliony innych, teraz
ma swój czas na parapecie mojego okna.
Na tym samym parapecie przysiada właśnie
ktoś, kto w tej chwili umiera.
Podlewam, bo tak trzeba. Na wszelki wypadek
umyję jutro okno. Na wszelki wypadek
zachowam się jak trzeba.