Kiedyś na Ziemi wszystko było wielkie,
choć nie zdawało sobie sprawy
ze swojej wielkości.
Wielkie były paprocie i inne rośliny,
zwierzęta były wielkie, w tym dinozaury
i inne czasami odnajdywane skamieliny.
Kiedyś na Ziemi mieszkali giganci.
Ci dopiero mieli gigantyczne stopy,
siedmiomilowe penisy i nade wszystko
prawdziwie olbrzymie serca.
Giganci, czego się nie tknęli,
podnosili do potęgi.
Pisali monumentalne wiersze
z gargantuicznymi rymami jak Clarus Mons.
Wyjątkowe w nich były zachody słońca,
najsłodszy był miód, koniczyny
wielkości filodendronu zawsze miały
niebosiężne pięć płatków.
Śmiesznie mali ludzie, odkąd się pojawili,
usiłowali zniwelować cyklopowy dystans.
Swoją małość pomnożyli przez
monstrualne ambicje.
Nic nie może się równać kurduplom.
☆☆☆
W Nowym Jorku
żyją największe szczury na świecie.
Ich opasłość sprawia, że poruszają się
z trudem. Zdarza się, że zasypiają
gdzieś przy murze. W sieci
prawdziwa obfitość wielkich poetów
jest równie liczna, jak grono krytyków
wszystkiego. Osiem miliardów małości
dało nam tyluż wodzów, żołnierzy,
polityków, uczonych, kochanków,
specjalistów od wszystkiego,
w tym adeptów sztuk, prawników
i lekarzy każdej specjalności.
Jeśli coś przyjdzie zapamiętać
unplugged, potomni, oprócz poległych
za Spartę, wspomną gigantyczne szczury
śpiące na ulicach Nowego Jorku.