Ciało – coraz bardziej nie moje,
myśli – coraz bardziej niechciane,
Słowa – coraz bardziej zużyte,
a kolory wyblakłe na ścianie.
Cieniem kładą się żółte wspomnienia,
na poduszkach szepczą snów baśnie.
Ktoś miał zdobyć świat, całą ziemią,
komuś świeczka w oknie dziś gaśnie.
Ciało – coraz bardziej nie moje,
myśli – coraz bardziej niechciane,
Słowa – jakby bardziej natrętne –
piszą wspomnień testament.
Jutro świt się rozświeci iskrami
powędruje dzień przez nieboskłon,
może nawet noc z rozgwiazdami
wpadnie z wizytą przez okno?
Lecz na razie ciało wciąż moje
myślom składa w podzięce słów hołdy,
A one jakby bardziej natrętne,
jakby niosły na barkach modły.