Kolejne miasto, to samo miasto obcych.
Powinienem się czuć tu dobrze. Dobrze.
Połykają mnie ulice, hotel, winda.
Coś jest do zrobienia i nic do przeżycia.
Wypluwa mnie czas poza tę chwilę,
którą nazwali Nowy Jork, Paryż, Madryt,
lub Płock.
Powinienem się czuć tu dobrze; przecież
to nic takiego – noc w obcym mieście
dla obcego w sobie.