z cyklu “Rozwiewa wiatr”
Totalna samotność
odbija się echem
po ścianach mojego serca
Idę wciąż pod górę
szukam słów modlitwy
by dotrzeć na szczyt
atakowana przez demony
pragnę dobra
Nie widzę sensu wizji
kochającego Ojca
na polu pełnym
jadowitych skorpionów
Chcę pokonać ból
i słabość myśli
bo nie mam już marzeń
Moja modlitwa
gorzką pieśnią
dżwięczy w głowie
Kocham kwiaty i drzewa
to mój cud spełnienia
i słodkie melodie
Boże – obłąkane modlitwy
ciemiężców płyną do Ciebie
Zmiłuj się – nie chcesz
nie karzesz
i nie miłujesz
bo stworzyłeś potwory
To są moje trudne noce
gdy księżyce budzą gwiazdy
Wplotę w warkocze
srebrzyste promienie
tylko krok do szczęścia
Zapadam się w siebie
bezgrzeszna
śnieżna
czysta – bo umiem kochać
Moja miłość
nie z tego świata
ale Ty dajesz mi tylko
gościnę
Pogodzę się z ciszą
i wybiorę nutę
dla siebie
Witam ponownie. Jak miło czytać Twoje wiersze, ten jest taki duchowy.Pozdrawiam.
Jeszcze raz dziękuję miło mi bardzo