To łóżko, nie pamiętam, pewnie było z sosny –
zapach żywicy to kapliczny zapach – ona spokojna,
chłód lutego wdarł się pod skórę.
Umrzeć w Walentynki, to nie lada wyczyn – on
składa ostatni ciepły
na kamiennych ustach
pocałunek.
Widzów mrozi do szpiku
gorące do końca uczucie.
I w lutym bywa gorąco…