Bohaterowie starych fotografii
mają na własność zatrzymany kawałek
świata. Nie tak jak my, którym czas ucieka między palcami.
Bohaterowie starych fotografii
swój kawałek świata maskują sepią,
a oni sami, ich dzieci, psy i konie zawsze
są czarno-białe.
Nie to co my, którzy z czasem
uczyniliśmy coś niewybaczalnego, mianowicie
rozpędziliśmy go do takich prędkości,
że mimo braku filtrów tutaj nie widać
co jest czarne, co białe, a kontury twarzy
na wszelki wypadek zacierają się
z konturami okien, drzwi, wszelkich granic.
Tutaj już nie ma znaczenia co dzieje się
teraz, a co wydarzy się jutro. Zło,
którego nie dostrzegliśmy wczoraj,
jaki kolor nada twojej twarzy?
I jeszcze ta nienawiść pozbawiona antidotum.
Bohaterowie starych fotografii
niekiedy ujęci są w ramy. Zdarza się,
że ktoś z pamięć żyjących ksiąg
wygrzebie i ponazywa ludzi, rzeczy,
jeśli są i inne szpargały.
A wtedy inny ktoś, choćby był prawie dzieckiem,
zatęskni. Przestanie mieć znaczenie
podział ról i czy w dramacie postać
miała cokolwiek do powiedzenia.