Gdzieś się zapodziały korzenie, oderwały
ziemię i ślady na niej. Dotychczasowość
uległa niepewnej przyszłości. W porywach
wiatru skądś dokądś, od tam do tam
skłębiliśmy się i jesteśmy skłębieni.
Skuleni w kłębowisku, toczeni przez pustynie,
wentylowani wzdłuż i wszerz, w górę i w dół.
Gdzie nie rośnie nic soczystego,
gdzie nie spoczniesz na miękkim,
a delikatne są temperatury, które
nie mrożą na kamień, gdzie jest jeszcze
nadzieja na odtajanie, a splątanie
jest nierozerwalnie związane ze splataniem,
gdzieś tam, ale nie tutaj,
nie tutaj, moje zmęczone życie,
jest jeszcze jakieś być może.