Nie napisał podręcznika do gry w klasy
boski cieć, anioł stróż. Nie napisał,
nie powiedział mi, jak
przeskakiwać przez te kratki dni
i nie łamiąc nóg, nie zdzierając rąk
do krwi – żyć, by żyć.
I pewnie dlatego wyrżnąłem o bruk –
nie dlatego, że był lód
(zima trzyma jak cholera),
i pewnie dlatego walnąłem na pysk –
nie dlatego, że się zeświniłem
(byłem zły, bardzo zły),
i pewnie dlatego jestem tak wkurwiony –
nie na siebie, tylko na tego kogoś,
co się nie sprawdził, jako autor
i bohater
banalnej, krótkiej formy.
Przecież to nie Ty
nie?
może się jeszcze sprawdzi nigdy nic nie wiadomo
A to “idzie” o Niego; wszechwiedzącego, a milczącego! Stoi za plecami myśli rzuca genialne, których pióro nie potrafi złowic, a słowo zapisać… Pokazuje wielkość w poetyckim wyobrażeniu, to że geniusz drzemie w twoich zadumy konstelacjach, rozumiesz cudowny sens, ale jako spuścizna wieży Babel wzoru z braku zapomnianych słów nie potrafisz zapisać… Czekamy wsłuchani w eter jak wędkarz łowiący gwiazdy; – a może się uda!?