Umieszczono mnie w przezroczystości szkła.
Może jest tylko moją powłoką,
a może już stałam się nim?
Granice są jak protony
– nie widać ich, ale wiemy że są.
Ktoś wyrwał mnie ze świata
i umieścił tutaj.
O dziwo, jestem w stanie żyć.
Spójrz na tę krzyżówkę, co wzbija się do lotu,
ktoś domalował jej rajskie pióra w kolorze fuksji.
Barwa rozlewa się po Wiśle i ciągnie za most.
Ktoś włożył gołębiom w dzioby dźwięki harf.
Okruszki chleba tańczą na chodnikach,
turkusem łap znakują swój czas.
To dopiero się tworzy.
Mijam kolejne wieże, pewnie i tak runą,
a oni jak mrówki noszą gwoździe, belki.
Będzie nas mnóstwo. Tak jak szczurów.
Chciałbyś to ogarnąć?
Wspinaczka jest ciężka i przeraża:
im wyżej tym mniej tlenu,
a szklane bańki ciągną się za horyzont.
Ścieżka jest tam…
Lubię Twoje pisanie, bo dajesz pomyśleć. Nie jest to łatwe przekazywanie świata, ale intryguje i zmusza do skupienia uwagi.
bo to jest takie motylkowe pisanie, el 🙂