obiecałam ci wiersz

Mogliśmy być jak drzewa. Z ramionami w błękicie
i twardą korą trwać – zielenić się, gdy przyjdą deszcze.
Tak. Było możliwe przyjacielu. Jak słowo rzucone
między dzisiaj i wczoraj – w zapach parku, o którym
nie chcemy pamiętać, bo pogubiliśmy w nim cienie.

Koronka wersu rzucona między środą i czwartkiem,
zaczepna strofa krucha porcelaną – to tylko targ –
bazar wspomnień i opuszczenie ramion. A może
wzruszenie – sieroce i dorośle dziecinne.

Mówisz: Jest jak jest. Odpowiadam kpiną i łykiem piwa.
Lekko rzucam parę słów i oszukuję drżenie palców.
Dobrze. Jeszcze papieros i kropelka potu na czole –
wygodnie, że nie widzisz, dlaczego pobladłam.

Tak.To ja – niedoszła zmarszczka na pościeli –
imię powracające w stronie ciszy.
06.06.08

6 komentarzy do “obiecałam ci wiersz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *