z cyklu “Rozwiewa wiatr”
Codziennie przemierzasz
ścieżki życia
te same drogi
poplątane ulice
kamienne schody
Wędrujesz donikąd
patrząc pod stopy
jak krwawią
czerwienią letnich
maków
Drażniące słowa
wystukują rytm
twej wędrówce
,, Z prochu powstałeś ”
Kim jesteś
pyłem prochem
garścią popiołu
Te plugawe słowa
sączące truciznę
wypływają z sępa
z wydętym brzuchem
z wyłupiastym okiem
Biel podbródka
razi dobre spojrzenia
a szponiaste dłonie
oplatają twoją piękną duszę
świetlistą
Kochasz mnie przecież
wiem ze to duszą kochasz
bo serce lękliwe skurczone
Gdy przekraczasz próg kościoła
to sępy wołają
,, Z prochu powstałeś ”
Nie z prochu
tylko z miłości
mojego niekatolickiego Boga
z matczynych łez
z ojcowskiego oddania
z cudownej ofiary
złożonej na ołtarzu
naszych radości
Ale sęp czuwa
bym nie odpłynęła z Tobą
na drugi brzeg
do lepszego świata
naszych marzeń
Wiem że jestem tylko
gościnną falą
ciepłą pieśnią
dotykiem słońca
wiosennym złudzeniem
pocałunkiem motyla
letnim snem
W ramionach
nikczemnego stróża
upadłych aniołów
przejdziesz swój czas
Z zimną gwiazdą u boku
dostąpisz odkupienia
bo
,, Z prochu powstałeś ”