i blednie dzień i szarzeje z zimna
a miało być zmartwychwstanie
albo chociaż przebudzenie
w miejscach większych
niż obietnice
tak nagle nie odchodź
mój śnie
zróbmy jeszcze kilka kroków
w tej pustce pośród
wspomnień bez twarzy –
jutro myśli znów
będą miały zapach ciszy