Przechodzimy przez bramkę do wykrywania niezamożnych portfeli i po załatwieniu sprawy z wypełnieniem ankiety na temat stanu majątkowego i celu wizyty, wchodzimy do wnętrza supermarketu. Witani przez diabolicznie uśmiechnięty personel [...]
Skoro nareszcie zamilkła i gapi się w okno, skorzystam z chwili, by dodać kilka słów od siebie. No… Może nie kilka, ale znacznie więcej, bo nie szybko może mi się trafić kolejna okazja. Proszę się nie obawiać i tak nie usłyszy, co powiem. To już się zdarzało wcześniej. Potrafiła tak tkwić w ciszy i bezruchu [...]
Jeśli mamy się spotkać w otchłaniach
czasów, miejsc i wszelkich możliwych zdarzeń,
jeśli nasza pewność tego zdarzenia
musi być silniejsza od śmierci
i rachunku prawdopodobieństwa,
to powinniśmy się otagować.
Znaleźć miejsce,
którego nikt przed nami nie znalazł,
najlepiej z czymś nieusuwalnym
jak głaz, którego nikt nie ruszył
od tysięcy lat, lub skała.
Wyryć w tym miejscu i czasie znak,
którego nikt przed nami nie wymyślił.
Poniższy, a tutaj zacytowany we fragmentach tekst, powstał wcześniej. Zanim narodziły się obecne protesty. Zanim zaczęły się sarkania na niebogobojne słowa o spieprzaniu.
Przytaczam go, by po raz koleiny dowieść, że pisarstwo mojego Mistrza przekracza limesy potocznego rozumienia zac
W trakcie okazjonalnych odwiedzin, wśród drinkujących zwierzeń, podczas naskórkowych rozmów, przybywają ludzie z odległych stron. Opowiadają o zdarzeniach wysupłanych z przeszłości, jakieś zapodziane anegdotki, jakieś barwne szczegóły do słuchania w towarzystwie milusińskich, jakie
W skład wydanych właśnie przez Znak pod tytułem Dziwniejsze brzegi esejów J. M. Coetzeego z lat 1986-1999 wchodzą takie słynne już teksty jak recenzja tomu szkiców Josifa Brodskiego On Grief and Reasonopublikowana w 1996 roku na łamach "The New York Review of Books", prelekcja na temat k
Tutaj byłeś przez chwilę,
od której dla mnie wszystko się zaczęło.
Chwila wywołała ciąg zdarzeń,
bez ostatniego ogniwa.
Chwilowość kolejnych chwil.
Dokąd poszedłeś? Bo przecież gdzieś poszedłeś.
Czy jesteś tam, gdzie rozkuwa się łańcuchy?
Czy kowal był wystarczając
z cyklu "Rozwiewa wiatr"
Totalna samotność
odbija się echem
po ścianach mojego serca
Idę wciąż pod górę
szukam słów modlitwy
by dotrzeć na szczyt
atakowana przez demony
pragnę dobra
Nie widzę sensu wizji
kochającego Ojca
na polu pełnym
jadowitych skorpionów
Chcę
W pokoju jest cicho, w niepokoju najciszej.
Stoi tutaj stół i jak wół samotność.
Jest fotel i półka, i szklanka, i wazon.
Przed światem jest okno, a pod niebem sufit.
Jest książka otwarta, za myślą jest papier -
czysty, biały jak pamięć, jak niepamięć
włożona tkwi w książ
Przyszedł do mnie wyskrobany Kapela.
A wyskrobany był do cna. Miał:
równo wyskrobany garniak, pod szyją wisiał
zwis męski wyskrobany w ciapki
(a może w cipki).
Obuw miał wyskrobany zamszowy
i fryz skrobnięty zamaszyście.
Kapela cały był wyskrobany stylowo.
Po polsku, po ka
Kto wie, jak skończy się książka, ten jest uboższy o jej wszystkie strony, o zwroty akcji i zawroty głowy, o wszystkie postaci opisane i wymyślone przez narratora, lub przez pozbawionego koniecznej wyobraźni kronikarza, dziejopisa.
Kto wie, jak skończy się książka? Do przewidzenia jes
Człowiek stworzył Boga na obraz i podobieństwo swoje,
bo Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje.
Po trudzie stworzenia, które powinno być pozbawione wysiłku,
w swojej wielkiej mądrości usiadł i napił się wina,
wychędożył niebiańską nałożnicę, zapalił skrę
Nawet koniec roku ma dwa końce.
Był jak pies na kość wygrzebaną z trawy,
lub jak kość wygrzebany przez ślepego psa.
Więc jak kość, która wyrosła,
pełna soczystego miąższu. Niedaleko
pada kość od kośćca, a tym,
co za młodu nasiąknie, tym na starość...
Kość z kości
Mątwie na imię jest noc. I ona
wypłynęła na ocean zmierzchu.
Teraz ciemność jak mokry koc
okrywa mnie zapachem deszczu.
Czy wybaczę sobie,
jak to sobie wyobrażam?
Czy sobie wybaczę
bezkształt zdarzeń?
Wszystkimi ramionami mnie tuli i
oplata mnie i tatuuje atramentem
na mo
Zimowe dni lodowatego nieba
płatki śniegu roztańczone z wiatrem
Nie pytam o jutro
Sople zawieszone na gałęziach sosny
chłodne promienie zachodzącego słońca
Nie pytam o naszą przyszłość
Jeszcze czułe pocałunki
i szybko bijące serca
może starczy miłości
Nie pytam
Poeta dba o swój PR. Robi miny, umizguje się.
Stawia przecinki nie tam, a kropki gdzie indziej.
W krańcowych przypadkach kropek jest więcej,
a pauzy wydłużają się w skończoność papieru,
na którym pisze.
Poeta tak bardzo dba o swój PR, jak kandydat na prezydenta.
(Albo coś podob
Na planecie zamieszkałej wyłącznie przez ludzi
kochających wiosenne liście,
wystarczy odpowiednio długo emitować syf
jesiennych liści,
aby ich wyleczyć, tych ludzi.
Zmienić im klimat, a polaryzacja zainteresowań
tak im uprzykrzy ich zamiłowania, że sami,
z własnej woli zaczną
Szczerzą zęby, toczą pianę z pyska.
Jedna za drugą czernią się godziny.
Już nad nimi unoszą się dymy,
już za nimi mrą pogorzeliska.
Pożerają swoje dzieci, wnuki,
po sekundach znikają minuty.
Nie uratuje się żaden dzień, miesiąc,
nie wybaczy tygodniowi rok, dekadzie
wiecz
Gdyby ułożyć wszystkie książki świata,
te duże, opasłe i ciężkie,
chudzinki-broszurki, prospekty,
arkusze i wiersze luzem napisane
na okolicznościowych kartkach,
gdyby to wszystko jakąś solidną zaprawą,
jakimś klajstrem zespolić -
byłby mur nie do przebicia.
Można by si
Ślepe dzieci nie gubią się w ciemnym lesie,
nie trafiają do chatki z piernika.
Nie dokonują złych wyborów,
nie oceniają na wyrost.
Ślepym dzieciom wystarcza dotyk, słuch.
Nie muszą wierzyć bogom, ufać politykom.
Nawet, jeśli wdepną w coś nieprzyjemnego
nie jest to jakąś
Kiedy jeszcze pracowałem w realu, kolej nie stanowiła problemu. Gdy trzeba było jechać na urlop, razem z innymi profanami przygodowych rajz uciekałem w coraz bardziej smrodliwą dal: po słońce, ozon i jod. Odpocząć, nałykać się wytchnienia, zażyć spokoju po grdykę.
Kto mieszkał na
Oto rozważa śmierć (tik, tak, tik...)
jak zagadnienie matematyczne.
Jeszcze nigdy równanie nie miało
tylu niewiadomych.
O tym, czy coś jest, czy może nie,
nie myśli w ogóle. Jego uwagę natomiast
zaprząta jedynie metoda.
W ostatniej sekundzie, kiedy ruch ustaje,
zupełnie losow
Zachrapał tak donośnie, że razem z wyrem przeniosło mnie w sam środek innej scenerii i znalazłem się w obcym miejscu. Lecz nie było ono „przyjazne”: czułem się tak, jakbym kiedyś w nim był; obok mnie dygotał tapczan z dziadkiem „Jakmubyło”.
Stary świntuch i łobuz za młodu
Bliscy odchodzą, dalecy zostają.
Bliscy są daleko, a obcy zbyt blisko.
Tak to wszystko skonstruowano,
że można się zgubić.
Początek zdania, które nie ma końca,
a koniec, kiedy nie pamięta się jego początku.
Wszystko jest iluzją: chłopiec na tym zdjęciu,
zdziwione spojrzeni
Czy nie sądzisz, Noe, że to odpowiedni moment
na odrobinę deszczu?
Spójrz, Noe, ja ci pod chmury unoszę
całe być może - nie czas na wątpliwość.
Wcześniej, lub później, bracie,
będzie gołębica, skała Arraratu.
Nie lękaj się, wypłyń na głębię -
wszak, Noe, prowadzi
Szukasz nocy, Przyjacielu?
Noc cię sama znajdzie:
na ulicy, z której trzeba cię doprowadzić do domu,
w szafie, która nie jest kiblem,
w miłości, która nie jest jej treścią.
Noc, mój drogi, jest po to, aby nocą
przechadzać się pieprzonym kotem
po pieprzonych gzymsach
w pieprzo
Ziemia niczyja zawsze jest zamieszkała.
Ekosystem ma swoje prawa, więc ingerencja
to zawsze inwazja.
To, co żyło ze sobą w symbiozie, staje się
zagrożeniem dla nowego.
Uzurpowałem sobie prawa, wysyłałem szpiegów.
Dyplomacja przerodziła się z czasem
w delikatną perswazję dot
z tomiku "Rozwiewa wiatr"
Chcę uwierzyć w anioły
tak jak wierzę
w kolorowe motyle
Chcę zaufać miłości
nim zgaśnie jasny dzień
by konające tęsknoty
nie odrodziły się smutkiem
Chcę śpiewać z wiatrem
szybować z ptakiem
i położyć się cieniem
u stóp twego serca
Muszę się poddać konserwacji, ponieważ ostatnio jeszcze bardziej niż kiedyś dostrzegam brak sensu w swojej pisaninie; męczę się własną niechęcią przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek. Ręce mi opadają, krew burzy przekrwione oko i czuję się jak nieproszony gość zakłócający d
Mam dziwne wrażenie, iż aluzyjne lata, np. Przybory, odkicały w siną dal i jesteśmy uczestnikami KULTURY Z GRUBEJ RURY. Dowcip zmienił się w dowcipasa i bez słów mało cenzuralnych, nie ma wica.
Kiedyś starczyła aluzja i publiczność reagowała bez instrukcji. Wystarczyło połaskota
z cyklu "Bez litości"
Nie zakłócaj spokoju
podziemnych Bogów
bo utną ci głowę
Zatopiony w kauczuku
bez dotyku ziemi
rozegrasz ostatnią bitwę
We Wszechświecie Majów
nie ma zasad dobroci
ucieleśnionych duchów
W klasyce śmierci
nie ma porozumienia
Jest zmysłowy taniec
Scenografia jest prosta: droga przez nekropolię,
kamień na kamieniu. Z prawej widać odległą zatokę,
z lewej skała wysoka do słońca, krzewem porosła.
Idą turyści. Z ruin ciekawe oczy kotów: po co
tu przyszli? Tu już nie ma tych, którzy odeszli.
Tu jest tylko czas przeszły, tu s
nie użalaj się
tak prosto jak sznurek w kieszeni
cóż słowa nie mają znaczenia
nie zaliczony test
jeden z wielu
trwa
trzymasz mocno
a jednak nie odgonisz kruków
są we mnie
bielą kości odartych z mięsa
szaleństwem nieporadności
poranków
powinnam
powyżej nagich koron
pr
Wszystko było zaplanowane: nawet kwiaty w ogrodzie
rosły według planu i zaplanowany kot wygrzewał się
w słońcu, które według tego, co ustalone, ogrzewały
zaplanowane godziny popołudniowej sjesty.
W sukni wymarzonej stała się żoną męża, który
według planów miał osiągnąć
Zakłada czerwoną sukienkę.
Dzisiaj będzie jego marzeniem.
Dzieli swoje serce między tym co jest,
a życiem, które mogło się wydarzyć.
Od teraz on będzie się zastanawiał
jak sobie poradzi, kiedy jej nie będzie.
Jej sekundy podzielą się na pół,
słowa na ostrożność i p
Oceany opadają rozproszonymi kaskadami.
Podobno za horyzontem jest bezkresne, błękitne niebo,
ale tutaj, w zasięgu wzroku,
zaciężne chmury w elektrycznym blasku
spiżowieją jak nadąsany bachor.
Drzewa mówią, że wkrótce nadejdzie potop.
Chcą się poderwać do lotu, uciec.
Zbyt
Poranna kawa z jedną łzą
smakuje gorzko
piołunową nutą
szybują radości
I znów okruchy szczęścia
sypniesz hojną dłonią
na mój stół
Zadzwoni malowana wiosna
słońce przetoczy swój blask
przez skrawek nieba
Ptaki rozpuszczą swoje tony
na zielone łąki
odejdą m
Stare fotografie,
jeszcze w wersji papierowej,
jedną po drugiej trawi ogień.
Trawi w popiele powidok.
Zręczny ten artysta i jaki poręczny!
Wystarczy iskra. W chwilę
pozbawia mnie artefaktów wydarzeń,
co do których lepiej by było, żeby
zdarzyły się komuś innemu.
Kto wie, mo
Próżne przysięgi, marne słowa wiary,
gdy nie ma prawdy ukrytej najgłębiej,
na światło świtu wydobyć z pochwałą
nadejścia nowych dni i wieków całych.
Marznę. Ciemność.
Kończy się godzina.
Marznę. Cisza.
Nowa się zaczyna.
Marznę. Nikczemność.
Moja wielka wina.
Nie ma zjednoczenia, są tylko podziały.
Odległości zależne jedynie od skali -
czas mierzony w latach,
długość ciszy, dźwięku,
wielokrotna spacja.
Przecinka w lesie, w niej głębokie rowy,
guziki i sprzączki, lista tych, co byli,
modlitwy nieobecnych, żałoba żałoby,
a ws
Ostatnio czuję się mało rozrywkowo: medialne nośniki mnie olewają, na froncie rzeczywistości wiedzie mi się pod wiatr, wszędy mi nędznie i zaledwie, toteż, jako doszczętnie zakompleksiony facet, odczuwam deficyt pochwał.
Pomnę, że przedtem nie było dnia bez czapkowania: cięgiem g
Ciszej i ciemniej. Wciąż i wciąż.
Rzeczy obędą się beze mnie.
Krzyczy w środku, tak, żeby nie bolało,
a boli. Zaciskam powieki.
Tak już zostaną jak legły,
w bezsilnej chwili rzucone kamienie,
tak między nimi wystrzelą osty i pokrzywy.
W powietrzu jest jakiś brak powietrza
i
Mam talizman, który mnie ochroni
ode mnie. Dwadzieścia dwa centymetry
krwawo nierdzewne.
Trzymam go w ręce prawej,
w ręce skodyfikowanej, podpisanej,
opieczętowanej linią życia,
innymi liniami, bruzdami, papilarnie
i żylaście, moim prywatnym lękiem
i jego odwagą zuchwałą.
Z
W twoim ogrodzie złote kaczeńce
dawno straciły swój blask
zwiędłe liście zwróciły ku słońcu
w ostatnim geście pożegnania
wiosennej ciszy
Rozsypały się drobne płatki
na soczyste trawy
skonały żółte refleksy
niespełnionych marzeń
Tak właśnie umiera nadzieja
Prz
Leżę całkiem nieżywy.
Pierwsza trawa oplata mi myśli,
krokus, a może przylaszczka
puka delikatnie,
mrówka, a może muchówka
coś szeptem do mnie mówi,
jest ładnie.
Jest cieplej i oddycha się inaczej.
Wkrótce drzewa zaczną
ubierać się w nieśmiałe liście,
a dziewczyny wr
Dziura po murze, umarłe żurawie,
wyblakła czerwień, nowe i stare twarze.
Zatem mamy co świętować.
Pieśń tylko nie chce się śpiewać,
a wiara przestała dojrzewać.
W archiwach jedynie i w muzeach
jest pewien spokój o przyszłość.
Na ścianie ktoś sprayem wydrapał
Quo vadi
Przyglądam się jabłku, które rosnąc pęcznieje
soczystą objętością. Rozszerza się, rumienieje.
Potrafię sobie wyobrazić jak nabiera smaku,
jak kwaśność zamienia się w słodycz.
Ale czym jest ręka, która je trzyma
i oko, którym na nie patrzę?
A, dajmy na to, robak, kt
Sen trzeci zerwany jak sznur od serca
i dzwon nie dźwięczy pieśni. Noc,
a w tej nocy nocny bluźnierca -
śpi księżyc. Jeszcze bije w piersi,
jak w klatce słowik, jeszcze niepokój
nie zniknął całkiem ze ściany.
Miała noc ciche, spokojne dzieci,
a one miały nieotwarty testament.
Całe swoje życie wchłania ten ocean.
Oddycha nim, nasiąka, filtruje.
A kiedy wszystko już się kończy,
gąbka odnajduje przyjemność
w obmywaniu z codzienności.
I to jest całkiem niezła perspektywa.
Jak dla gąbki.
Spośród wszystkich najbardziej oczywistych opozycji
wyjątkowo podoba mi się kontrast między tobą a mną.
Podczas, gdy jesteś ledwie wzrosłą, zieloną łodyżką,
ja mam od dawna zdrewniałe, rozsiane, lecz wciąż
jako takie pojęcie.
Na przykład o szczęściu wiem tyle, ile trzeba
Przyszło mi umrzeć, bo los tak chciał.
Los, który we własne ręce. Sprawy
są dziś ulotne. Gaz, płomień co zgasł -
księżyc w nowiu, nic więcej.
Złego się nie ulęknę,
nie klęknę, nie jęknę.
Nadszedł czas. Miało być tak pięknie
i jest. Taki ciepły ten wieczór.
Niech gilotyny nie ścinają głów,
barykady rozbiorą się do snu,
niech sen na sen pójdzie do łóżka,
a bezsen, jak bezsens, niech się dłuży
innym, ale nie nam.
Królom niech będą korony, słowa słów,
uśpionym miękkie poduszki, jasne sufity.
Milczenie niech będzie milczeni
Wyobraziliśmy sobie siebie, nas.
Niewzruszony szczyt, nieskończoną kruchość lat.
Wypuszczone z klatki, oswojone ptaki.
Miotane na wietrze, od zagadki do zagadki.
Póki czas.
Póki mamy czas.
Ten tekst nie ma nic wspólnego z klasycznym rozumieniem słowa „recenzja. Jest to raczej – osobista refleksja. Moim zdaniem pisanie o książce nie powinno być jej streszczeniem, tylko prezentacją własnych powodów, dla których warto po nią sięgnąć. Zachętą do lektury *.
Powieść
Z samotną mewą
wędruję nad falami
rozgrzane dłonie chłodzę
w morskiej wodzie
W nocy srebrno krwistej
i w jasnym świcie
szukam nieba
cienia miłości
Może napotkam moje marzenie
po drugiej stronie letnich barw
w spokoju jesieni
uśpieniu oceanu
w deszczowych łzach
Miasto widziane przez delikatną woalkę dżdżu
ma niewyraźne kontury i całkiem konkretny zapach.
Przemieszcza się poziomo i pionowo,
ale nie oddała się nawet na chwilę.
Pozostaje w zasięgu ze wszystkimi
punktami dostępu otwartymi na pozostałe wymiary.
Drży i pulsuje każdą z
Nie ma mowy, żebym zapuścił sobie śmieszną brodę.
Na przedwczesną śmierć też jest jakby za późno.
Więc mam ci coś o sobie opowiedzieć.
Piszesz, że na zdjęciu wyglądam całkiem
normalnie. Nie bierze mnie to, ale
niech będzie.
Jestem w wieku, mam wzrostu i ważę.
Oczy s
Mógłbym znaleźć to miejsce w nokturnie,
w którym krawędzie nie mają znaczenia.
Gdyby tylko Whistler malował mi noc,
nie biel, nie świst komet (no bo przecież świszczą).
Nie potrafię, jak on, dobierać kolorów.
To w gruncie rzeczy kwestia natężenia zmysłów,
krzyk ciszy (no b
Która planetoida nosi twoje imię? Moja to ta skuta lodem.
Tysiące lat wirowała nade mną - Hej Ötzi! - wołałem
z mojej bryły - Hej Ötzi! - odpowiadała i kręciła się dalej.
Jadłem mięso kozicy i chleb, aż rozbolał mnie brzuch,
mam wygodne buty, futro, siekierę i nóż - jestem
Życie na estradzie ziemskiego tragików teatru to ciągła walka
absurdu obłędnego zdegenerowania z logiczną normalnością
gdzie potwór cyniczny a nadziany wygrywa z miłością
jak mocarz przegrywa z karłem dostając kulę w plecy
i płaczą matki - ojcowie - przyjaciele - brać rodzinna
Co się wydarzyło, a co się nie zdarzyło?
Czyja była w tym wina, a czyjej nie było?
Czy może tak Bóg chciał, albo siła wyższa
od Boga, ojca, matki?
Albo te wypadki, upadki,
zmarznięte odpadki
miały jakieś imię?
Czy były przy nim/przy niej
wszystkie zmysły?
Domysły snuć
Zwalniam ludzi z pracy. Nie spełniłeś moich oczekiwań, mówię.
Czy byłeś wystarczająco dobry, efektywny, czy posiadłeś wiedzę,
zastosowałeś ją, doskonaliłeś rzemiosło, oparłeś się pokusom,
czy korzystałeś z firmowej poczty, stosowałeś się do wytycznych,
wyrażałeś sw
Dbamy o siebie tyle, co nic. Leczymy się incydentalnie. Ruszamy się niewiele. Przeważnie siedzimy. Jeżeli stoimy, to tylko w korkach.
W pracy odwalamy robotę przyspawani do dwóch urządzeń: krzesła i komputera. Po pracy jedziemy do domu. W domu siadamy przed telewizorem i czekamy na obiad
Bohater serialu "Dom", Ryszard Popiołek, nie dożył naszych świetlanych czasów. Niestety, gdyż jego powiedzenie "koniec świata", miałoby teraz nowy sens. Tak jak jego powiedzenie, że "mogą zmieniać się systemy, a brama być musi".
Zastąpił go Obywatel Anioł, kukiełka skonstruowana
W czasach, gdy łatwiej jest powiedzieć
jestem gejem niż jestem Żydem, jestem
filatelistą.
Zbieram znaczki.
Są na nich różni znani ludzie. Niektórzy to Żydzi.
Jeśli chodzi o gejów, to nie wiem, ale kwiatki
bywają równie kolorowe.
Czy bycie filatelistą jest groźne?
Może si
Mam wszystko, czego mi trzeba:
słońce i niebo, ziemię, powietrze
i drzewa.
I ciebie, i ciebie, i ciebie.
Pierwszemu ja wystarczy, by oddychać.
Drugiemu, żeby iść i się nie zatrzymać.
Trzeciemu, żeby usiąść
i poruszyć się kiedy przyjdzie pora.
Czwarty ma jeszcze coś do wyb
To, co nas łączy, jak ciężkie kajdany -
długość, szerokość, rzeki i powietrza
niedorzeczna tożsamość.
Tutaj dysonansem znaczone karty,
kontrapunkt ciszy, tutaj białe
jest szare, a czarne też szare.
I gdyby znalazł się jeden uczony,
który by mówił językami wszystkich,
Po pierwsze się obudzić.
Dalej jakoś to będzie.
Zamieść za drzwi, nie pod dywan,
wynieść z siebie bałagan,
ułożyć stos, podłożyć ogień.
Dalej jakoś to będzie
mniej więcej.
Przewietrzyć, pootwierać okna,
pozamykać szkodliwe procesy.
Zoptymalizować pamięć,
pozby
Wzrosłem i rosłem. Nade mną chmury i we mnie chmury.
Raz mnie paliło to światło z góry, a raz od wewnątrz.
Bywało mroźnie i były buty. Pożar ominął mnie jeszcze łukiem,
ale nie ty.
Lecz rosłem, wzrosłem. Piąłem się w górę, padałem w dół.
Przetrwałem wiosnę, lato i zim
Żyję prawie. Nikomu nie wchodzę z butami za skórę.
Przechodzę na drugą stronę, kiedy się da ustępuję,
kiedy robi się zbyt ciasno, wtapiam się w ścianę.
Nie potrzebuję zbyt wiele miejsca, więc nie jest to kłopotliwe.
Nad wyraz rzadko zatruwam powietrze,
najczęściej bywam nieo
widziałam krwawy płacz dziurawca
strach mieszkający w uściskach gałęzi
i oczach drżącej sarny
słyszałam głos Boga lasu
w mowie potoku omywającego kamienie
w rozmowie z brzozą śpiewie ptaków
wiatrem zaplatał warkocze trawom
wkładał sekrety w kieszeń dę
Nasza miłość
nieskalana czysta
ognisty żywioł
spieczona słońcem połonina
bieszczadzkich bezkresów
Rzucasz pochodnię
na moje serce
Rozkwitam pod dotykiem
twoich dłoni
i kurczę się w embrionalny kształt
lichego szczęścia
Żonie
Więc znasz mnie jak się zna klamkę u drzwi
do własnego pokoju. Drzwi, które otwierasz,
a kiedy wchodzisz, to z zamkniętymi oczami.
Możesz podejść do stołu, usiąść na krześle,
możesz otworzyć okno, wpuścić zapach burzy,
schnącej ziemi, śpiew ptaków.
Wiesz jaki
ten lot jest odwołany
i tracimy tylko czas...
tak jak pan X i pani Y
siedzą obok siebie obcy
czekając na nowe połączenie
zapytani o godzinę –
ona mówi, że to nie jej wina
a on, że już w nic nie wierzy
i tylko spóźniony pasażer
niczego nie żałuje
Czegoś tutaj ubyło, coś jeszcze się trzyma
kurczowo, ale jednak, życia, rzeki, słońca.
Z tej otwartej księgi, której zmęczone zimą karty
leniwie szumią i szeleszczą, gdy nadchodzi wiosna,
powoli odrywają się litery.
Te, które przycupnęły zmarznięte na drzewach,
te, któr
Jesteś wiatrem
który porusza mymi skrzydłami
bym nie upadła
dłońmi które potrafią
chwycić i utrzymać nawet jeśli
brak już sił
ciepłem
jakie płynie w zimny poranek
od kubka z kawą
jesteś zawsze
kiedy najbardziej pragnę tylko
ciszy
Ja jestem Tobą, a Ty jesteś mną.
Nami jest drzewo, zwierzę, zwykły robak.
Drzewo jest we mnie i gwiazdy są we mnie,
w Tobie są kwiaty i łąki, i niedźwiedź.
I każdy potok, ocean i wiatry -
jesteśmy wszystkim, choć bardzo z osobna.
Nie żądam świadectw, nie rozsądzam winny
Poślubiłem jedną kobietę, spłodziłem jedno dziecko.
Napiszę jedną książkę, nakręcę jeden film.
Umrę na jedną chorobę, bo miałem jedno życie.
A tak ładnie się zapowiadała
przyszłość małego blondaska.
I kto by pomyślał, że to wszystko przez
niemożliwość udowodn
Niektórym śmiertelnikom wydaje się, iż starczy znaleźć się w ławach poselskich i bredzić ile wlezie, by zasłużyć na miano jasnowidza zbawcy narodu.
Osobnicy tego pokroju żyją poza rutyną codzienności: odrębnie. W chmurach z krainy marzeń. W doktrynerskim raju i w otoczeniu kolor
Różnica między książką a e-bookiem jest taka, jak między życiem, a życiem wirtualnym.
Biorąc do ręki książkę papierową, bierzemy do ręki życie. Front okładki jest aktem urodzenia, jej tył, to epitafium; strona tytułowa to moment narodzin, ostatnie linijki książki są jej ost
Wyobrażam sobie, że napisałem opowiadanie i choć można się z tego uśmiać, zostało wydrukowane. Zakładam, że ktoś je przeczytał. Zachęcony, biorę się za kolejne, tym razem świadomie, wierząc w potrzebę jego napisania, no i w to, że pokrzepi mnie na znaczeniu. Jednak następne te
Podobno mają wieszać nadzieję,
rozstrzeliwać miłość;
podobno tylko wiara ocali szyję,
bo poszła na współpracę.
Mówią, że poeci
zostali internowani.
W ciasnych celach ciała
poszerzają horyzonty współczucia,
ale nie piszą już tak samo, jak kiedyś.
Żeby ocalić swój
Łątka dzieweczka siada na źdźble trawy.
Nie rozkołysze cieniem, nie nagnie do ziemi,
muśnie ledwie błękitem, struną drgnie
i zniknie jak i my znikamy. W słońcu,
do którego oczy nie przywykły, czają się
omamy. Rozcina je kos skrzydłem jak brzytwą.
Struną drgnie, lecz dźwię
Najpierw zobaczyłem film i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Potem byłem w teatrze, na spektaklu z udziałem Wojciecha Pszoniaka w roli McMurphy'ego. A na ostatku przeczytałem książkę Kena Keseya. O ile film bardzo mi się podobał, to przedstawienie teatralne, mimo koncertowej gry aktorów i
Idą sierpnie w burzliwe lata, w wichry
i sztormy szkieletów. W puste dziury po oczach,
które widziały przełomy epok, w piszczele,
w rozsypane kręgi, w popioły i w milczenie,
idą sierpnie krzykiem i złą wróżbą ciszy.
Nie ułożą się szkiełka, przez które rozbłysła
nasza w
Kiedy nie mam ochoty
na bagienne rozmyślania
zabieram się za nie właśnie
Wtedy wychodzą mi najlepiej
wtedy moje rzewne wspomnienia
są jak najbardziej wyraziste
wtedy otwieram okno z chłodną ciemnością
i wyobraźnię na pół pełny max
rozsiadam się do strojenia głębinowych mi
Ty mi zapalisz świecę, a może i kadzidło,
a może i mamidło, a może otworzysz szeroko
oczy, okno, perspektywy walki z grawitacją
równie nieudane, jak wszystkie święte racje,
moje kreacje, męki, naburmuszenia,
to, co chciało być wdziękiem, ale nie wyszło,
otworzysz drzwi świat
Puszczą wodze, pegazy pomkną przez okno.
(Oby tylko, tak myślę, nie zahaczyły o realność przedmiotu!)
Że słońce, że ocean, że krąg światła, lampa - to wiesz -
nawet o tym stole i krześle, o herbacie i łyżeczce do niej
- to wiesz - ale
czy idea dorównała rzeczy
i czy sł
Genialny maestro od piętnowania sytuacyjnego absurdu, Mikołaj Gogol, bystry obserwator ludzkich przywar, zalecał robienie durnia z tego, kto robi durnia z nas. Zalecał też śmiech, bo tylko śmiech pozwala nam na zachowanie resztek rozsądku. Nie pusty i grubo ciosany, i nie wulgarny, ale m
Za posępną zasłoną znanego pragnienia
wtulony w barłóg
czekam na przyjście dawki swoich zwidów
wsłuchując się w jęki zegara
rytm grozy wskazówek
budząc się do wciąż tych samych urojeń
Słyszę uparcie swoje umykanie
szmer sekund za ścianą
skrzypienie okiennic
wiatr
Zdawało mi się, że śnię sen żałobny.
Do drzwi zapukał cień. Na dzień dobry
wdarł się, rozłożył, na lampie zwiesił chałat.
Bez słowa wyjaśnienia, bez cienia wątpliwości,
uczepił się myśli, omotał czasy przyszłe,
tak się rozgościł, jakby wpadł z wizytą
przyjaci
Przez długi czas nie mogłem rozgryźć sprawy; krążyłem wokół niej i nic mi nie przychodziło do głowy. Byłem zawiedziony, bo kiedyś zajmował stanowisko zbliżone do mojego. Nie takie samo, lecz porównywalne: wówczas wyrzucał z siebie heterogeniczne sądy, burzycielskie mniemania,
Trzeba było wejść na najwyższy szczyt,
by z najwyższej góry móc zobaczyć
ogrom rzeczy, najprawdziwszą potęgę.
Albo zapatrzyć się na pejzaż za oknem
na A2 gdzieś pod Łodzią;
albo zamknąwszy oczy spojrzeć do wewnątrz.
Tam, gdzie otwierają się drzwi
na drugą stronę;
Ciało - coraz bardziej nie moje,
myśli - coraz bardziej niechciane,
Słowa - coraz bardziej zużyte,
a kolory wyblakłe na ścianie.
Cieniem kładą się żółte wspomnienia,
na poduszkach szepczą snów baśnie.
Ktoś miał zdobyć świat, całą ziemią,
komuś świeczka w oknie dziś
Za chwilę wszystko będzie proste.
Już prawie się zatrzymało.
Ona go trzyma za rękę. Za chwilę
już tylko ciało.
Ona będzie przez chwilę jeszcze,
ale go zabiorą. Powietrze zostanie
tym samym, ale nie oddechem.
Coś się zatrzyma, coś się nie zatrzyma.
Ojciec, córka. Godzina
Nie można było pojąć, dlaczego nowoodkryty kierunek filozoficzny, Radykalny Konsumpcjonizm, cieszył się traumatycznymi względami różnych wielkich Fusologów. Na próżno zmagano się z tym destrukcyjnym zjawiskiem, które - na drodze psychicznej osmozy - wciekło w trudną świadomość oś
z cyklu "Rozwiewa wiatr"
Czekam na ciebie
weż w ramiona
mój wieczny sen
Z spopielałych warg
zabierz ostatni uśmiech
ukołysz mój cichy płacz
niech nie przeszkodzi mi
słoneczny dzień
Kaskadą miłości niesiona
nie spełniam swych marzeń
Chcę odejść
od zmęczonych lat
w
Wielki smutek. Gracjan Roztocki.
W zasadzie nie wiem, czy powiniennem o nim pisać
cokolwiek.
Taka na przykład ważka, taki skowronek,
pies ma swój zapach,
kwiat kwitnie kolorem.
Samotność ma swoje oblicza inne
niż zazwyczaj przez nas stworzone.
Można na przykład założyć kró
Na ulicach, po których jeździły orszaki weselne,
pogrzebowe kondukty.
Na ławkach w parku, na których siedzieli zakochani
ósmego dnia tygodnia.
Na łąkach pełnych mleczy, w dyskretnych trawach,
zszarzałych kościach.
Na stole, gdzie wigilijne potrawy czekają
na chirurgiczne narzędzi
„Czytaj! Zobacz więcej” to wspólny projekt Bibliocreatio i Biblioteki UW. Film z udziałem pisarzy, artystów, ludzi kultury i sztuki zrealizowało MyWorks Studio.
Pragniemy Wam podziękować za odpowiedzi i komentarze. Niezmiernie nas ucieszyły, bo dzięki temu akcja zatacza coraz szersze kręgi. Na dotychczasowe, pojedyncze e-maile nie było odzewu, może więc teraz będzie. W sprawę zaangażowała się KRYTYKA LITERACKA, Portal Pisarski, Nowy Ekran i Lepsza Strona Ciszy, PISZEMY.PL, Salon Literacki, ZESZYTY POETYCKIE, Ogłoszenia Lokalne, z czego wynika, że można
Zwracamy się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o udzielenie dotacji dla gdańskiego kwartalnika „Migotania. Gazeta Literacka”. Dotacji, która została temu pismu odmówiona. Czasopismo istnieje od 2002 roku. Przez dziesięć lat nieustannego istnienia zyskało sobie wysokie uznanie. W swym głównym profilu – literackim – prezentowało czołówkę polskich nazwisk, przyciągało dobrych autorów, znakomite teksty, miało też
Jak kraj długi i niesmaczny, rozlega się wołanie o poratowanie PAŃSTWA. Radio, TV, gazety, ogłaszają, że jak najbardziej są skłonne pomagać, patronować, sponsorować, chętnie się włączą, pochylą i dadzą temu wyraz, bo trzeba być człowiekiem i otworzyć serce. Po ulicach i norach z emerytami, przetacza się zbiorowy jęk błagających o pomoc. Skrzykują się legiony,
Strzeliński Ośrodek Kultury zaprasza na: IV Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O Granitową Strzałę” i Turniej 1 Wiersza KONKURS POETYCKI Konkurs poetycki przebiegać będzie w dwóch etapach. Do udziału w zapraszamy twórców, którzy ukończyli 18. I Etap Na konkurs należy nadesłać: 1. Zestaw 10 wierszy o dowolnej tematyce ( w formacie Word, 1 egzemplarz), które nie były
Przeczytajcie i weźcie pod rozwagę. Mnie ruszyło nad wyraz. Po pierwsze: http://www.polskieradio.p…ego-zabijac-psy Po drugie: „Zgodnie z zarządzeniem z 23 listopada eutanazja zdrowych psów jest sankcjonowana. Nad czworonogami, które zakończyły pracę nie przewiduje się żadnej opieki. Sprawa dotyczy specjalnie wyszkolonych psów, które pomagają celnikom znajdować narkotyki i papierosy z przemytu. Jest ich w służbie celnej ponad
Werdykt jury VII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Złoty Środek Poezji” na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2010 pod patronatem Dwumiesięcznika Literackiego „TOPOS” Jury VII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego „Złoty Środek Poezji” na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2010 – organizowanego przez Środkowoeuropejskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne ŚRODEK w składzie: Karol Maliszewski – przewodniczący, Artur Fryz, Wojciech Kudyba, Krzysztof Kuczkowski,
Zrobiłem sobie test osobowości na jakiejś durnej stronie internetowej… Wynik poniżej – nie ma być z czego dumnym, ale pocieszam się, że generuje to jakiś automat 🙂 zapłaciłem 4,88 PLN 🙂 Twój Typ charakteru: Indywidualista Twój Podtyp charakteru: Arystokrata Indywidualista w skrócie Ego Fiksacja: Melancholia Najważniejsza Idea: Autentyczność Strach: Bycie zwykłym Zamiary: Bycie
Najnowsze komentarze