Nie można było pojąć, dlaczego nowoodkryty kierunek filozoficzny, Radykalny Konsumpcjonizm, cieszył się traumatycznymi względami różnych wielkich Fusologów. Na próżno zmagano się z tym destrukcyjnym zjawiskiem, które – na drodze psychicznej osmozy – wciekło w trudną świadomość oświeconych ludzi. Obrachowano, że według wszelkich znaków na niebie i ziemi, nie powinien mieć szans na żywot dłuższy, aniżeli do zachodu słońca. Lecz diabeł majtnął ogonem, piorun strzelił w kalkulator i wkrótce okazało się, że pozostanie na zawsze, a kto wie, czy nie na dłużej.
Starzy i młodzi poczęli uganiać się za znalezieniem przyczyn popularności tego szkaradzieństwa. Jedni wzięli się za gromkie potępienie apatycznych zachowań, które wtłoczyły ludzi w zawziętą nieporadność. Inni, dysponujący wyrywkowym rozeznaniem, co ze świeczką, a co z ogarkiem, nawoływali do manifestowania uciechy z tego, co jest, a znowuż inni byli niełaskawi dla tęsknoty za tym, co było, ale się rozfafluniło.