Mam dziwne wrażenie, iż aluzyjne lata, np. Przybory, odkicały w siną dal i jesteśmy uczestnikami KULTURY Z GRUBEJ RURY. Dowcip zmienił się w dowcipasa i bez słów mało cenzuralnych, nie [...]
Bieda obraziła się na Nędzę, więc mieszkańcy tej bajki – niecnotki ustalili, że musi się odbyć bój z udziałem arbitra.
Bieda, jako arystokratka blisko spokrewniona z Niedolą, nie mogła pogodzić się z faktem, że o Nędzy, pospolitej wiedźmie z marginesu, zaczyna się mówić coraz więcej. W rankingach na popularność, spadało się jej co tchu, tak, że nie [...]
Na planecie zamieszkałej wyłącznie przez ludzi
kochających wiosenne liście,
wystarczy odpowiednio długo emitować syf
jesiennych liści,
aby ich wyleczyć, tych ludzi.
Zmienić im klimat, a polaryzacja zainteresowań
tak im uprzykrzy ich zamiłowania, że sami,
z własnej woli zaczną kochać liście jesienne.
Albo wyciąć wszystkie drzewa.
Ludzie nie kochający wiosennych liści
mogą wpaść na taki pomysł.
Ktoś musi naprawić tę aberrację.
Na planecie zamieszkałej wyłącznie przez ludzi.
Tu odpocznij. ludu Izraela.
Mamy dla ciebie ogień i kamienie.
Tu jeszcze stoi las i choć rok jest nie ten
i inny śpiew i śmiech, to łzy
taki sam mają smak, a deszcz to nie deszcz,
tylko popiół spalonych ksiąg.
Tu odpocznij i tu naucz dzieci chodzić.
Nauka chodzenia na obcej ziem
Odchodzą od swoich rodziców, raniąc
najbardziej własne życia. Nie zauważają
wracających kamieni,
ale orbity wcześniej, lub później, w końcu
zamykają elipsę bolesnym zdziwieniem.
Skąd się bierze w nich tyle nienawiści,
skąd w matce tyle miłości?
Znosi ten bunt z ci
Świat się skurczył do kamienia.
Bez glonów, bez mchów, bakterii, czy wirusów
spełnienia.
Zalega we mnie jak kłoda,
jak lodowata woda,
ścina się w lód, w zimne igrzysko
zatracenia.
Lecę, raczej spadam, opadam, tonę.
Jeszcze pęcherzyki, jeszcze chmury nad wodą,
za mętną t
Chciałem potwornie szlachetnie i na poważnie kochać
traktowć jak najdroższe klejnoty swoje wrażliwe dzieci
cywilizować światłem tytana etycznie miernych mutantów
ale czy na szczyt roszczeń nie chciałem się wspiąć zbyt wysoko
kulminacja marzeń nagle się zmieniła w iluminację zw
Czytajmy, bądźmy zorientowani w otaczającej rzeczywistości, bo tylko wtedy dyskusja będzie miała sens, tylko wówczas nie stanie się kolejną słowną przepychanką: zbiorem emocjonalnych obertasów! Czytajmy, pogłębiamy wiedzę, ale nie tą uproszczoną, czerpaną z demagogicznego mędrk
W pewnym wieku
życzenia stu lat brzmią jak pragnienie
rychłego zgonu
pozbawionego dostojności jubilata.
Oczywiście, można mnożyć,
ale któż by chciał: bez zębów,
w ostatnim stadium zwiotczenia,
pomarszczenia, zapominania,
z listą leków dłuższą
od życiorysu?
Ostateczni
Będziesz taraz robiła, co ci każę.
Posprzątasz, pójdziesz po piwo. Dla mnie
zrobisz przecież wszystko
co ci każę.
Kiedy mówię jedz - jesz,
jak powiem, że czas iść spać,
to masz spać.
I żeby poduszka była sucha,
bo sprawdzę.
I nie pyskuj, bo już sama wiesz,
mamus
Z wampirzymi zębami kot, albo żaba,
szuflada i szu fla da.
Tu się nada z wąsami pan,
tu sylaba.
Wyklejanka ma odcieni ze sto.
To i tamto. Dwa razy
się nie zdarza.
Pod dywanem kot,
na obrusie plama.
Obrazki, fotografie, słowa -
od nowa, wciąż od nowa.
Gdy umierał Król Cyganów, w różnych zakątkach Europy, tam gdzie Cyganie rzecz jasna wiodą beztroskie i kolorowe życie dzwoniły telefony.
Z ust do ust za pośrednictwem powszechnie dostępnych środków łączności przekazywano sobie wiadomość z elitarnego swiata wspólnoty o tak niecodz
Ucieknę i nic nie będzie.
Przetnę powietrze bezgłośnie,
ucieleśnię kamienny żleb.
Przykryje mnie pierwszy śnieg.
Ostatni plus jeden dzień
zachmurzy się, upadnie.
Wysokie góry nade mną,
garstka kurzu we mnie.
Na wiosnę zejdę lawiną,
wyrosną trawy i kwiaty.
Niebo będz
Człowiek, od którego wynająłem mieszkanie kilka lat temu, zadzwonił do mnie wieczorem. W jego głosie pewien rodzaj paniki mieszał się z tonem przepraszającym niczym wódka z sokiem w wysokiej szklance.
Wódka nie była zimna, a sok pomarańczowy - największe paskudztwo, jakiego mogłem si
Dla ziemi, ognia i powietrza.
I dla ciebie, i dla wszystkich małych rzeczy.
Coraz mniej mnie dla krzesła, kanapy i stołu,
coraz mniej mnie dla lektury, seansu, potrawy.
Mniej mnie na wiosnę, mniej na noc i na dzień.
Wszystko, czego jest więcej, to bezsens
czegokolwiek: straty, zwą
Jak kraj długi i niesmaczny, rozlega się wołanie o poratowanie PAŃSTWA. Radio, TV, gazety, ogłaszają, że jak najbardziej są skłonne pomagać, patronować, sponsorować, chętnie się włączą, pochylą i dadzą temu wyraz, bo trzeba być człowiekiem i otworzyć serce. Po ulicach i n
Są dni szare i ponure, są też dni szczególne. Jedyne. Odświętnie ubrani, odprężeni, w otoczeniu rodziny oglądanej nieczęsto, krokiem dumnym i dostojnym idziemy na spotkania, na imprezy, udajemy się na uroczyste zjazdy rodzinne. Jesteśmy przepełnieni wewnętrznym blaskiem. Nastawieni d
Nawijam horyzont na szpulkę pamięci.
Drzewa i ptaki, chmury i liście, kominy,
eklektyczne trakcje, elektryczne racje,
frakcje, reakcje, zapędy omnipotęgi,
dyktatorskie wdzianka, liche truchełka,
skąpe ubranka, partie i rozgrywki,
wyimki z literatury wielkiej
i tej zupełnie maleńkiej.
U mnie bieda, bryndza. Nie dzieje się
alleluja, nie ma manny z nieba.
Do drzwi nikt nie puka, w okno
zagląda tylko wiatr i samolot
na ścieżce podejścia (znowu
jakieś kurwy lecą na wakacje).
Podaruję sobie naparstek,
może całą flaszkę,
kawalątek przestrzeni
jak ciepłą szarlo
Ogromną rolę w rozwijaniu wyobraźni odgrywają zabawki. W czasach połowy ubiegłego wieku, gdy przydarzyło mi się nieszczęście ze swoimi narodzinami, otoczenie było szarobure i zgrzebne. Ciężko to pojąć obecnym dzieciakom, ale w tych koszmarnych czasach nie istniały komórki, gry kompu
Podchodziła do mnie trzy razy w tych dniach.
Ach, gdybym się mógł spodziewać!....
A mógłbym. Gdybym choć odrobinę
zaufał temu, który rozdaje drinki z palemką.
Czy i mnie obdaruje, dotknie swoją dobrocią?
Da pogłaskać kota o imieniu...
(nie znam się na imionach kotów)
A mo
Nasza miłość
nieskalana czysta
ognisty żywioł
spieczona słońcem połonina
bieszczadzkich bezkresów
Rzucasz pochodnię
na moje serce
Rozkwitam pod dotykiem
twoich dłoni
i kurczę się w embrionalny kształt
lichego szczęścia
z cyklu "Rozwiewa wiatr"
Kazimierzowi Burnatowi
Dokąd zmierzasz
w cieniu białych brzóz
dziwny wędrowcze
Poeto - może Przyjacielu
nie wiem jeszcze
Szron barwi Twoje włosy
a mój złoty warkocz
płonie blaskiem
zachodzących jesieni
Dokąd idziesz
Poeto - może Przyjacielu
domowa cisza świeci spojrzeniem
na dworze gołąb odśnieża karmnik
gałęzie jaśminu pukają do drzwi
łopata z jęzorem i ciężkim oddechem
z zazdrością spogląda na miotłę
zakwitła w kącie z lenistwa
podchodzę bliżej okna - wciąż pada
po zaśnieżonym chodniku spaceru
Gdyby mieszkały tu jakieś anioły, pod tym mostem,
jakże radośnie by się śmiały, pod tym mostem.
Ale tu tylko ludzie chorzy na życie, pod tym mostem,
z kartonu mają poduszkę, z betonu noce, pod tym pomostem.
A gdyby tu mieszkały diabły, w tym blokowisku,
byłyby szczęśliw
Kiedy mną gardzisz, nie zapomnij bardziej
i więcej szanować siebie.
Nie wiem wprawdzie kiedy przyjdzie wiosna,
czy zazieleni się park, rozgwieżdżą kwiaty
i ptaki; czy wyleje Prosna, czy naprawią
po zimie Browarną, Babinę --
to rzeczy bez znaczenia, przynajmniej
w tym mieście i
- Tu numer telefonu Kasi Kasińskiej, niestety nie mogę odebrać teraz telefonu, jeśli chcesz - zostaw wiadomość po sygnale.
bip, bip
- Dzień dobry, ja dzwonię w sprawie ogłoszenia, które Pani powiesiła na tablicy w sklepie. Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej na temat tej ast
Napisać jedno słowo, w którym będą oceany,
młode pędy żył, soczystość krwi,
zwiewność płatków kwiatu, gwałtowność owocu,
trwałość skały, ulotność chwili.
I jeszcze ja i ty.
Przycisnąć do niego ucho, słuchać
wszystkich niewypowiedzianych, a przecież
dobrze wiadom
Czas nie obszedł się z nami zbyt dobrze.
Czas był wściekły i zły, i być może
nie był wtedy w najlepszym humorze,
ale mógł się, o Boże, obejść jeszcze gorzej.
Mógł na przykład, oprócz włosów krętych
i puszystych w nadmiarze jak burza,
tak się na nas bez sensu wkurzyć,
Oddalają się od siebie. Planety
unikną zderzenia. Niepotrzebne
będą się od teraz poruszać niezależnie.
Przez chwilę były zbieżne, krzyżowały się
ich ramiona, nogi, zespalały masy,
rytmizowały pływy.
Teraz oddalają się od siebie.
I nie są już zamieszkałe
przez mi
…jest i był miarą postępu; jaki bunt, taki postęp. Lecz bunt uzasadniony zdrowym rozsądkiem. Inaczej mamy do czynienia z anarchią, chaosem, jazgotem, czymś nieustająco mętnym, jak wykład idioty uważanego za guru (piękno słów zależy od epoki; podobnie jak ona, przemija, traci poprzed
- Kurwa, matka, daj mi spokój!
- Czegoś ci potrzeba, córeczko?
- Kurwa, matka, jeb się!
To się nie nadaje na wiersz, bo to jest
proza. To się nie nadaje
do opowiedzenia komukolwiek, bo to jest
wstyd. Zgroza. W wazonie śmierdzi woda,
rodzina na zdjęciu wygląda normalnie.
Po ło
Boga nie ma, a więc internetu
nie wynaleziono ani
nie skonstruowano
wielkiego zderzacza hadronów,
który służy do mszy
na chwałę Boga.
I nie ma tych wszystkich
katedr i posągów,
nie ma dział ani dzieł sztuki.
Nie istnieją granice,
do przekraczania zaś jedynie strumień.
Dz
Często zachodziłem do Karola, bo chciałem zobaczyć pokój, który jeszcze parę dni temu zajmował. Do Karola, gdyż nawet później nie myślałem inaczej o swoim pokoju. Mieścił się na pierwszym piętrze, po przeciwnej stronie korytarza, o krok za łącznikiem zespalającym oba skrzydła Do
Staraniem entuzjastów „Wiedzy Chodnikowej” powstała na naszym wydawniczym rynku nowa, lecz już obiecująca oficyna. Nazywa się ona BIBLIOTEKA PROBLEMÓW NIEPOTRZEBNYCH. Jej założeniem jest maksymalna popularyzacja nauki uważanej dotąd za odpadową.
Już pierwsza jej pozycja wzbudzi
ja drogie panie i drodzy panowie
kiedy za oknem zima się szczerzy
biegnę myślami
tylko niestety
do ulicy
tej mojej lipowej
po tej ulicy
spacerkiem
powoli
idę nie spiesząc się wcale
a czas
sobie kapie
czas kapie powoli
i życie mnie nigdzie nie goni
kiedy tak idę
za mną
Dbamy o siebie tyle, co nic. Leczymy się incydentalnie. Ruszamy się niewiele. Przeważnie siedzimy. Jeżeli stoimy, to tylko w korkach.
W pracy odwalamy robotę przyspawani do dwóch urządzeń: krzesła i komputera. Po pracy jedziemy do domu. W domu siadamy przed telewizorem i czekamy na obiad
Wymyśl ze mną
wędrówkę słońca i księżyca
by ciepło i światło nadziei
ogrzało myśli
Idż do dziewięciu wzgórz
gdzie druidyczne rytuały
stanowią esencję
niesamowitej całości
a wielkie skaliste twarze
majaczą czerwonym
odcieniem
Pragnę tylko ukojenia
czarnej gałązki
poś
Dziecko nie ma już siły. Kobiety nie płaczą.
Noc jest zimna. Zostaniemy w tym lesie,
z dala od Rahjanu.
W nocy, w której nie ma Allaha,
w nocy dalekiej od Mekki,
w nocy bez księżyca,
z daleka od świtu.
Zamkniemy oczy i może głosem wilków
pomodli się nad nami, obcymi,
obca zi
Pamiętam mały miejski ośrodek zdrowia
w fińskim domku. Przedmieścia
górniczej osady. Ty
w zapachu lizolu, pasty do podłóg, gorącej wody
na kolanach polerowałaś centymetr po centymetrze.
Gzie jest ten domek, podłoga, ten zapach?
Gdzie jesteś?
W sąsiedztwie były ogrody, prz
Po obiedzie zostają niezmyte naczynia,
zapach w kuchni, który wnet się rozwieje.
Suszy się pranie i ręcznik. Szczotka
nie gubi włosów, a poduszka kształtu.
Jutro nie zadzwoni, tak jak obiecała,
wszystko co jest, to wczoraj.
Tylko fotografia będzie coraz starsza
i miejsce przy stol
Scenografia jest prosta: droga przez nekropolię,
kamień na kamieniu. Z prawej widać odległą zatokę,
z lewej skała wysoka do słońca, krzewem porosła.
Idą turyści. Z ruin ciekawe oczy kotów: po co
tu przyszli? Tu już nie ma tych, którzy odeszli.
Tu jest tylko czas przeszły, tu s
My, młodzi chłopcy w zaciasnych regułach,
wychodzący na spacer w bezdroża, ostępy,
mieliśmy swoje gwiazdy i swoje legiony,
kiedyśmy podbijali wszechświat niedostępny.
Mieliśmy zmysł ostry i scyzoryk tępy,
który ostrzyliśmy co dzień by nim w jakimś drzewie
na wieczność, na ch
Czuję to! Czuję, więc piszę!
Piszę, kurwa, piszę do ciebie nekrolog!
Bóg jest miłościwy!
Fejsbóg jest miłościwy!
Więcej wykrzykników nie pamiętam.
Podłącz swoje życie do mojego picia.
Skontaktujmy się przez konta.
Pokaż mi zdjęcie rodziny, psa, kochanki, bryki.
L
Sen trzeci zerwany jak sznur od serca
i dzwon nie dźwięczy pieśni. Noc,
a w tej nocy nocny bluźnierca -
śpi księżyc. Jeszcze bije w piersi,
jak w klatce słowik, jeszcze niepokój
nie zniknął całkiem ze ściany.
Miała noc ciche, spokojne dzieci,
a one miały nieotwarty testament.
Nie można było pojąć, dlaczego nowoodkryty kierunek filozoficzny, Radykalny Konsumpcjonizm, cieszył się traumatycznymi względami różnych wielkich Fusologów. Na próżno zmagano się z tym destrukcyjnym zjawiskiem, które - na drodze psychicznej osmozy - wciekło w trudną świadomość oś
Ten tekst nie ma nic wspólnego z klasycznym rozumieniem słowa „recenzja. Jest to raczej – osobista refleksja. Moim zdaniem pisanie o książce nie powinno być jej streszczeniem, tylko prezentacją własnych powodów, dla których warto po nią sięgnąć. Zachętą do lektury *.
Powieść
Ślub odbył się przed tygodniem, lecz dopiero dzisiaj mieli okazję świętować. Przylecieli wczoraj, późnym popołudniem. Jak zapewniano ich w biurze podróży – z hotelu wychodzi się wprost do raju.
To była ich wymarzona noc poślubna. Pierwsza z dziesięciu tutaj. Jedna z wielu. Nie cho
Zrobiłem sobie test osobowości na jakiejś durnej stronie internetowej...
Wynik poniżej - nie ma być z czego dumnym, ale pocieszam się, że generuje to jakiś automat :)
zapłaciłem 4,88 PLN :)
Twój Typ charakteru: Indywidualista
Twój Podtyp charakteru: Arystokrata
Indywid
Wszystko było zaplanowane: nawet kwiaty w ogrodzie
rosły według planu i zaplanowany kot wygrzewał się
w słońcu, które według tego, co ustalone, ogrzewały
zaplanowane godziny popołudniowej sjesty.
W sukni wymarzonej stała się żoną męża, który
według planów miał osiągnąć
Kim byś była, gdybyś nie zginęła
i próżno było Cię ratować?
Na te i inne pytania nie odpowie
przypadkowo spotkany na ulicy
nosiciel tragicznie pięknego życiorysu -
solidarnościowy człowiek.
Myśmy to uczynili naszym zaniechaniem,
myśmy się przyglądali zamiast
rąbać top
Kolejny dzień stracony, armia nie ma pojęcia
jak nas wykorzystać. Nie zrzuciliśmy żadnej bomby,
a przecież za brzegiem ziemia wciąż nie jest czysta
od wroga.
Musi popłynąć Eufrat i Tygrys, musi popłynąć Nil
łez. Oczyszczającym ściegiem z precyzją skalpela
ciąć ile wlezie.
Jezus znalazł swojego brata Judę na skraju urwiska tuż za gajem. Ziemia była wypalona, dolinę spowijał całun gorącego powietrza. W lekkim wietrze unosiły się drobiny lepkiego, żółtego pyłu.
Twarz Iszkarioty była posępna,zamyślona. Jezus usiadł obok Judy, ujął jego dłonie.
- Co
Łzy
Bajka dla Dagny
W raju
Ananke, cz.1
Prochowiec
Błękitne Anioły
List znaleziony na plaży
Między piętrami
Exodus
Wybory
Fala kulminacyjna
Wiosenne wody
Północne wejście
Westalka
Bip, bip
Dzisiaj jestem
Pamiętam chłopca
Zielona pieczę
ten lot jest odwołany
i tracimy tylko czas...
tak jak pan X i pani Y
siedzą obok siebie obcy
czekając na nowe połączenie
zapytani o godzinę –
ona mówi, że to nie jej wina
a on, że już w nic nie wierzy
i tylko spóźniony pasażer
niczego nie żałuje
Szczerzą zęby, toczą pianę z pyska.
Jedna za drugą czernią się godziny.
Już nad nimi unoszą się dymy,
już za nimi mrą pogorzeliska.
Pożerają swoje dzieci, wnuki,
po sekundach znikają minuty.
Nie uratuje się żaden dzień, miesiąc,
nie wybaczy tygodniowi rok, dekadzie
wiecz
Biała koronka, lśniąca i czysta,
niedodziergany do końca księżyc.
I to niedodzierganie rzucone na
malowanie akwarelowe, błękity
i róże. Obrus na stole świata,
który stanął na głowie.
Cała reszta pochyla się i kapie
jazgotem z tlustych łapsk, dziegciem chciwym na te róż
Jeszcze nie składamy broni, bawimy się
życiem. Godziną złotą, magicznym światłem,
dopiero kiedy noc - samotne żagle, z szuwarów port
będzie ich ukryciem.
Wiatry nad wodą i wyżyny fal, łupiny orzecha,
my w nich stojąc - chcialoby się nie kłaniać
wodnym słojom, chciałoby
Kiedy jeszcze pracowałem w realu, kolej nie stanowiła problemu. Gdy trzeba było jechać na urlop, razem z innymi profanami przygodowych rajz uciekałem w coraz bardziej smrodliwą dal: po słońce, ozon i jod. Odpocząć, nałykać się wytchnienia, zażyć spokoju po grdykę.
Kto mieszkał na
Ty jesteś moim synem,
Ja Cię dziś zrodzilem.
Ja jestem twoją drogą,
Ty jesteś moim synem.
Noc rozerwałem światłem,
Dzień zasklepiłem niebem.
Odszedłem z ptaków śpiewem,
Nie byłem pewien.
Z dwóch drągów powóz twój
Na Czaszkę wiózł Cię byś potem
Uniósł tam wzro
Przecinek
Coś się znowu wydarzy, ale teraz
jest chwilowa przerwa. Jak w tivi
na reklamę.
Reklama jest jak zwykle o niczym,
emanuje tym i tamtym, a ty
chcesz rozmawiać.
Średnik
Coś na chwilę zawisło, zadrgało,
coś się na chwilę zamysło,
zachłysło, jak dziura w skarp
Wdech i wydech jeszcze funkcjonują.
Podobnie inne bezwarunkowe odruchy.
Włosy i paznokcie rosną bez przypominania,
krew sobie krąży, pocę się, wydalam.
Reszta to dziwny związek
złączony sakramentem.
Na złe (tego więcej),
na dobre (czasami),
w zdrowiu (oby, oby),
chorobie (có
Poeta jest jak księżyc - świeci odbitym światłem krytyki,
ma swoją ciemną stronę i kręci się po orbicie sensu istnienia.
Jak księżyc jest poorany meteorytami codzienności,
poharatany zderzeniami z tymi, którzy wiedzą lepiej.
Poeta jest tajemniczy i pociągający jak księżyc,
tydzień
dopiero i już
przeglądam wspomnienia
zyskując pewność
kwitną kasztany bez
godzina podobna godzinie
bez spojrzeń dotyków uśmiechu
wiem to nie był sen
a jednak trudno uwierzyć
przecież "nie jesteś warta"
kłują rzucone oszczepem
w ślad
obracam zaczarowany
mu
Biegliście tak wspaniale! Wytrwale
przemierzyliście całe wieki ścieżki.
Biegliście boso, biegliście w sandałach,
biegliście z łańcuchami, potem znowu wolni
stawialiście lotne stopy na piasku, na skale.
Powołani do wolności, dalej i dalej,
waszym celem był bieg, nic więcej.
Plezantropowi, Sławomirowi Majewskiemu, czytelnikowi twórczemu, człowiekowi bez przerwy udowadniającemu podobnym do mnie patałachom słowa, że niekiedy warto pisać.
M. Jastrząb (Owsianko)
...to, co dostrzegamy na horyzoncie, nabiera tajemniczego ogromu i, jak nam się wydaje, zamyka si
Krzyśki małe dwa... Ciekawe świata, ufne i ciepłe jak słoneczka... Klasa Krzyśków wybiera się w Pieniny. Krzyśki - nie, bo kasa to zapora. Gdyby ktoś chciał, aby Krzysiaki zobaczyły to, co inni na pewno zobaczą - namiary konta szkoły na: el1964@o2.pl. Udało się już z Anią, Pati - z
Jak byliśmy dumni, kiedy pierwsze listki
wzeszły nad ziemię! Jak cieszyło, że rosło,
jak radowało się serce!
Korzeń był dorodny, soczysty i jędrny.
Potem wyrwaliśmy. Przez chwilę podziwiany,
szybko roztarty, wyżęty, pozbawiony soku.
Było smacznie - na wspomnienie jeszcze
z tomiku "Rozwiewa wiatr"
Chodż ze mną pod rękę
do zimowej ciszy
pod śnieżnym puchem
rozbłyśnie ukołysaną nutą
delikatna pieśń
naszej miłości
Chodż ze mną pod rękę
do wiosennej radości
zapachnę dla ciebie
świeżością zielonych liści
zakwitnę róży gorącą
Żarłacz ludojad na nadwiślańskiej plaży,
wybierał z menu ciał młodych i starych
przystawkę, którą w towarzystwie jarzyn
mógłby z rozkoszą i lubością spożyć.
I wybrał mnie. I zaczął od krwi kropli.
Przetoczył zębem po kości, po kręgu.
Jemu i może było przy tym pięk
Ptaki we mnie biją skrzydłami.
Dostaję na oślep raz za razem.
A więc jestem im klatką,
ciemną piwnicą, kruchą chatką.
Wszystkim im jestem, one
są mi zagadką,
której nie potrafię rozwiązać.
Chmury rozdziera co chwilę
ich ostre skrzydło.
Widać wtedy macicę galaktyk,
s
Wprowadzenie
Nie zdradzę tajemnicy gdy powiem, że zanim został eremitą, zaliczył wiele przygód. Jak każdy duchowy kombajnista, dygnitarz powołany do zasiadania i odbierania hołdów, dzieciństwo spędził w kuwecie dla VIP-ów. Odkąd porzucił politykę, a właściwie od kiedy p
Ciało - coraz bardziej nie moje,
myśli - coraz bardziej niechciane,
Słowa - coraz bardziej zużyte,
a kolory wyblakłe na ścianie.
Cieniem kładą się żółte wspomnienia,
na poduszkach szepczą snów baśnie.
Ktoś miał zdobyć świat, całą ziemią,
komuś świeczka w oknie dziś
Wiatr rozwiewa ciszę
rozpędzone myśli
rozszalałe namiętności
zostały w morzu
letnich barw
Pozmiatane
szeptem nocy
gwiazdy
zasnęły w kąciku
nieba
Zamglone oczy księżyca
wypatrzyły drogę
do miłości
Pójdziemy do świtu
mleczną drogą
w ramionach nocy
gdy ciepły wiatr
rozw
Najpierw zobaczyłem film i wywarł na mnie ogromne wrażenie. Potem byłem w teatrze, na spektaklu z udziałem Wojciecha Pszoniaka w roli McMurphy'ego. A na ostatku przeczytałem książkę Kena Keseya. O ile film bardzo mi się podobał, to przedstawienie teatralne, mimo koncertowej gry aktorów i
Dzielę się. Jestem tu i tam.
Słowem i zdjęciem. Każdą czynnością i miejscem.
Dzielę się. Udzielam.
Spektakularne rozmnażają się jak drożdże.
Z zaczynu kliknięć, z rozczynu monitorów,
tabletów, smartfonów.
Z oczu do oczu, z ust do ust, z rąk do rąk.
Kumuluję się.
B
Marzysz o dawnych obszarach spokoju ale przetarte i pocerowane odległością istnienia uciekły na długo Są tam dokąd zmierzasz tam gdzie gasną minuty nie twojego czasu Bo jesteś żyjesz pożądasz tylko tu tylko ze mną Jak ten co żył w prośbach do Boga by zamknął mu oczy ponieważ
Od nieba mam oczy, od ziemi przyszłość.
Wiatr jest moją ucieczką, ogień to nicość.
Przychodzą do mnie złodzieje snów.
Co było ukryte staje się hałaśliwe.
Tylko dwoje oczu, przez które można zobaczyć,
jak przez lornetkę, odległe pejzaże -
są ścieżki wąskie i kręte,
Gdy się zwiedza, zawsze coś tam w pamięci zostaje. Jest się wtedy dorywczym pacyfikatorem wrażeń, mędrcem płodzącym refleksje o życiu człekokształtnych ludzi, no i nie bez znaczenia jest fakt, że jak się powraca z terenów tropikalnych, można być szpanerem z paluchem dziobiącym we w
Nie negocjuj || Bądź moim grzechem || Druga strona księżyca || Cztery pory roku
Pocałunek || Spełnienie || Łzy || Nad przepaścią || Moja nagość
Nie negocjuj
Nie negocjuj miłości
bo zginiesz w jej płomieniu
Nie rozpraszaj pragnienia
bo rozpłynie się tęsknota
i blednie dzień i szarzeje z zimna
a miało być zmartwychwstanie
albo chociaż przebudzenie
w miejscach większych
niż obietnice
tak nagle nie odchodź
mój śnie
zróbmy jeszcze kilka kroków
w tej pustce pośród
wspomnień bez twarzy –
jutro myśli znów
będą miały zapach
z cyklu "Kreolskie pieśni"
Napij się z mego kielicha
skosztuj kropli namiętności
posłuchaj pieśni księżyca
i dżwięku gwiazd
Ukryj aksamitne pragnienia
w oddechu mych warg
w piekielnej głębinie
w ramionach miłości
Znowu jest w stanie wskazującym na samotność.
Będzie rzygać z pragnienia. Zanim zaśnie,
przez żołądek, do serca i dalej
do samego środka człowieczeństwa
przejdzie tornado. Zawiruje
podłoga, sufit i ściany.
Oparcie znajdzie dopiero nad ranem.
W zapomnieniu. W niepamiętaniu.
O
trzymam jedno z sześciu ech
na peryskopową
nie dotarło jeszcze skarżenie piskląt
i gniew przewiewnych gniazd
wyściółka z zetlałego horyzontu
patyk z poidełka matki
zostaną
deszczowy dobosz przepisze im
przyczółki na śpiew
Wielki smutek. Gracjan Roztocki.
W zasadzie nie wiem, czy powiniennem o nim pisać
cokolwiek.
Taka na przykład ważka, taki skowronek,
pies ma swój zapach,
kwiat kwitnie kolorem.
Samotność ma swoje oblicza inne
niż zazwyczaj przez nas stworzone.
Można na przykład założyć kró
W skład wydanych właśnie przez Znak pod tytułem Dziwniejsze brzegi esejów J. M. Coetzeego z lat 1986-1999 wchodzą takie słynne już teksty jak recenzja tomu szkiców Josifa Brodskiego On Grief and Reasonopublikowana w 1996 roku na łamach "The New York Review of Books", prelekcja na temat k
Odchodzi. Światło dokonuje kolejnej przemiany.
Błękitnieją nieba i wody wezbrane, napiera
zmierzch.
Dziś z bezchmurnego jutro pewnie lunie.
Potem przyjdą chłody i biel, noc zapomni o mnie.
A jednak się kręci i nic się nie stanie?
Nie będzie odpowiedzi mniej lub bardziej właściw
Z bólu się nie umiera,
z bólu się robi różne inne rzeczy,
jak pisanie wiersza, czekanie na nicość.
Można się pomodlić, ale kiedy krzyczy
tak głośno się z bólu, to kto to usłyszy?
Się zwija na łóżku, nie czuje się nic
więcej?
Nie ma już morfiny
i nawet sen nie chce
Nie trudno mi sobie wyobrazić
brak wyobraźni.
Wchodzę do pokoju bez niepokoju,
dotykam ścian sześcianu,
upadam na podłogę, leżę odłogiem.
Patrzę na sufitoskłon.
Konstelacje, dalekie gwiazdy, planety,
mgławice i
niestety tutaj nic nie ma.
Nic tutaj nie ma.
Niczego dobrego
Wszystko, co najważniejsze;
odkryte nieba, przydymione słońca;
miłość w muślinie, zaklęcie dotyku;
pierwsze kochanie i słowo napierśnik;
nocne szlochanie, księżyc, pies i cisza;
samotność w korcu maku, jałowy jałowiec;
oto człowiek, a to jego anioł;
tęskno mi Panie, testame
Na noc, na księżyc i jego światło,
na to wszystko, co po nim nastanie.
Na zaranie dnia, na słońca niezgasłość,
na kolorów tęcz i nieb, traw powstanie.
Na z nich kwiatów, z łąk całą nagłość,
na ptaków, pszczół, na ich opętanie.
Jestem i będę do kolejnej jasnej wiosny.
Wtorki odchodzą w niepamięć bezszelestnie.
Dołączają do poniedziałków i niedziel.
Spotykają soboty, czwartki i piątki.
Dzisiaj jest środa, ale i ona nie jest bezpieczna.
Kolejna kartka w książce o zmarnowanym życiu.
Przeglądam spis treści i coś mi się przypomina.
Otwieram t
W bezosobowym do Seraju, w przedziale, w którym nie zasnęli
jechali razem bez biletu, a może wilczy bilet mieli?
Nie spali wcale w tej podróży, a ona wcale się nie wlekła.
I rozmawiali o bagażu, o swoich kufrach wziętych z piekła.
Za oknem nocnym, czarnym jak noc, przebiegał kontu
Dwa piętra nade mną mieszkały trzy siostry, zaś piętro wyżej już nie pamiętam.
To znaczy - pamiętam... To znaczy - tak mi się zdaje.
Trzy siostry były urodzone tak, że najstarsza była ode mnie starsza o dziesięć miesięcy, a najmłodsza była młodsza pewnie z jakieś cztery lata.
dywagacje na temat
patrz to jesień złota dama się zakradła
wypierając z naszych wspomnień ciepłe chwile
kolorami suchych liści chce zachwycać
i szybować w środku brzucha jak motyle
cóż powiedzieć można kiedy wiek dojrzały
doświadczeniem przepełniony jest niestety
a beztroskoś
Biały opłatek
w twej dłoni drży
a w moich oczach
rosa czy łzy
Przygarnę miłość
do moich ust
w ramionach słońce
i szczęście tuż
A czy spełnione
odpowiedz mi
nie wiesz -- czy rosa
czy tylko łzy
Nasza wigilia
i słodki czas
kolędy nuta
zostanie w nas
Na krańcu
Byłaś taka jak dłoń, trochę większa może,
a potem rosły twoje buty i sukienki.
Teraz jesteś drzewem, na imię ci Orzech -
Z zewnątrz twardy, w środku zaś miękki.
Zawsze, maleńka, taka moja,
dla Ciebie ta piosenka, ta sukienka.
Rosły twoje sukienki i buty przez lata,
potem z
Więc jak to się skończy? Gniewem i pożogą,
potopem, chłodem, odwróceniem morza,
czy może ciszą, spowolnieniem ruchu,
stopniowym, lecz skutecznym zamykaniem powiek?
Czy warto jeszcze zrobić coś dobrego,
czy zło straciło sens, a życie pewność?
Czy wobec tego ma być tak jak jes
W dni szczególne przybywamy z odległych stron. Opowiadamy – wśród drinkujących zwierzeń i naskórkowych rozmów – o zdarzeniach wysupłanych z przeszłości, zapodziane anegdotki, barwne szczegóły słuchane w towarzystwie milusińskich, a pikantne momenty, gdy dziatwa śpi. Podniośle ubrani, odprężeni, w otoczeniu rodziny oglądanej nieczęsto, krokiem dumnym i godnym idziemy na spotkania, imprezy, uroczyste zjazdy. Przepełnieni wewnętrznym
Poniższy, a tutaj zacytowany we fragmentach tekst, powstał wcześniej. Zanim narodziły się obecne protesty. Zanim zaczęły się sarkania na niebogobojne słowa o spieprzaniu. Przytaczam go, by po raz koleiny dowieść, że pisarstwo mojego Mistrza przekracza limesy potocznego rozumienia zachodzących zjawisk. Ale czy powiedzenie o Nim, że jest znany i lubiany wyczerpuje sprawę Jego talentu? Poddaję
Czytajmy, bądźmy zorientowani w otaczającej rzeczywistości, bo tylko wtedy dyskusja będzie miała sens, tylko wówczas nie stanie się kolejną słowną przepychanką: zbiorem emocjonalnych obertasów! Czytajmy, pogłębiamy wiedzę, ale nie tą uproszczoną, czerpaną z demagogicznego mędrkowania, gołosłownych pochrząkiwań i zaściankowych uprzedzeń, tylko tą, która wywodzi się ze sprawdzonych źródeł, z wieloletnich badań i realnych doświadczeń, opisów
Niektórym śmiertelnikom wydaje się, iż starczy znaleźć się w ławach poselskich i bredzić ile wlezie, by zasłużyć na miano jasnowidza zbawcy narodu. Osobnicy tego pokroju żyją poza rutyną codzienności: odrębnie. W chmurach z krainy marzeń. W doktrynerskim raju i w otoczeniu kolorowych fantazji. Oderwani od przyziemnych spraw, bytują w światach bezkompromisowych ideałów, urojeń czy utopijnych
Możemy być dumni: technika coraz szerzej wkracza do naszego świata. Jeszcze 15 lat temu nie istniała tak rozbudowana, szybka i sprawna wymiana informacji; razem z rozwojem wynalazczości, zmieniło się życie. Na naszych oczach poprzedni sen przerodził się w jawę. Elektroniczny papier, czcionka, fotografia, taśma magnetyczna, cyfrowy zapis na płycie, aparaty telefoniczne bez połączenia z drutem,
Ostatnio czuł się mało rozrywkowo: medialne nośniki olewały go, na froncie rzeczywistości wiodło mu się pod wiatr, wszędzie było nędznie i dychawicznie, toteż jako zakompleksiony facet, odczuwał globalny deficyt pochwał; urwały mu się tłuste lata prerogatyw, zażył więc pigułki na odwagę i poszedł walczyć o utraconą pozycję. Lecz odmówiono mu jakichkolwiek wyrazów współczucia. Stwierdził równocześnie,
Ciężko to pojąć urodzonym dzisiaj, ale w uprzedniej epoce nie było życia tak bardzo uzależnionego od prądu, kabli i telefonów, od seksu z chipami, religijnego kultu świętego Pugilaresa, natrętnej wszechobecności kamer, niekoszernych portali czy ujeżdżania po nich. Nie istniał krzykliwy świat reklam, kupowania za darmo i tylu oszustw w pakiecie. Istniały za to sklepy handlujące
Drogi Dżihadysto, Nie zabijemy wszystkich Twoich braci, kobiet i dzieci. I ty nie zabijesz wszystkich nas. Możemy ciągnąć tę grę odbierając sobie poczucie bezpieczeństwa i godności, możemy żywić się nadzieją zwycięstwa, chwały, możemy wzajemnie się oskarżać. Możemy zamieniać człowieczeństwo w zezwierzęcenie, miłość w nienawiść i życie w śmierć. Wszystko to możemy, ponieważ jesteśmy ludźmi, ponieważ
Różnica między książką a e-bookiem jest taka, jak między życiem, a życiem wirtualnym. Biorąc do ręki książkę papierową, bierzemy do ręki życie. Front okładki jest aktem urodzenia, jej tył, to epitafium; strona tytułowa to moment narodzin, ostatnie linijki książki są jej ostatnim tchnieniem. Wszystko to, co pomiędzy, to jej życie. Czytając książkę papierową, trzymając ją
Pisuję na rozmaitych forach literackich i często zdarza mi się publikować ten sam tekst. A robię to nie dlatego, by zachwycać się swoim nazwiskiem i fabrykowaniem gniotów, lecz dlatego, by czytać rozmaitego kalibru komentarze i komenciki: ciekawi mnie odbiór mojego gryzdania. Niekiedy zauważam brak komentarzy i to też jest swoista reakcja. Zniechęcająca, ale taki jest
Najnowsze komentarze